Pierwsze pociągi z Rosji do okupowanego Mariupola lub Wołnowachy mogą zostać uruchomione w ciągu najbliższego miesiąca lub dwóch - donoszą media. - Mostem Krymskim nie można obecnie transportować dużej ilości ładunków z powodu uszkodzeń powstałych w wyniku wspólnej operacji Marynarki Wojennej i Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. Dlatego Federacja Rosyjska szuka alternatywy, aby zapewnić zaopatrzenie na okupowanym południu Ukrainy i na Krymie - wyjaśnia w rozmowie z agencją Ukrinform Dmytro Pletenczuk, szef Centrum Komunikacji Strategicznej Południowych Sił Obronnych.

Reklama

Ten korytarz lądowy nie do końca funkcjonuje, tak naprawdę nie łączy jeszcze Krymu z innymi okupowanymi terytoriami na południu Ukrainy, kolej jest dopiero w budowie. Budowa postępuje jednak dość szybko - dodaje Pletenczuk. Przypomina, że nowa linia kolejowa jest niezwykle ważna dla Rosjan, ponieważ musieli ograniczyć korzystanie z kolei Mostu Kerczeńskiego.

"Słabość logistyczna"

Jak mówi, "przepustowość mostu jest ograniczona". - Część samochodowa wykorzystywana jest głównie do transportu cywilnego. Kolej nie przewozi na Krym łatwopalnych ładunków wybuchowych dla rosyjskich sił zbrojnych. Niemniej w obu kierunkach przemieszczają się pociągi ze sprzętem wojskowym i personelem. Chociaż są małe, codziennie przejeżdża od trzech do pięciu wagonów. Dziś wróg nie może całkowicie zrezygnować z wykorzystania mostu krymskiego na potrzeby wojskowe - zaznacza rozmówca Ukrinform.

"Rosjanie zdecydowali się na budowę tej autostrady z Rostowa na Krym właśnie z powodu własnej słabości logistycznej" - pisze zajmujący się tematyką wojskową portal Defense Express.

Monitorujemy tę sytuację. Oczywiście ta część kolei, ten szlak logistyczny, będzie bliżej linii frontu. Z jednej strony ułatwia to logistykę naszemu wrogowi, z drugiej ułatwia nam zniszczenie tego narzędzia. Bo zasięg naszych narzędzi, jest w tym kontekście znacznie większy niż do zniszczenia mostu - wyjaśnił rzecznik Dowództwa Operacyjnego Południe.