Minister klimatu i środowiska, Paulina Henning-Kloska, ujawniła, że ceny prądu mogą wzrosnąć nawet o 30 złotych miesięcznie od lipca. W związku z tym zaproponowano zmiany w mechanizmie "mrożenia cen energii", który zostanie znacznie ograniczony. Celem jest wsparcie osób o niższych dochodach oraz obniżenie cen energii, aby korzystniej wpłynęło to na przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe.

Reklama

Szokujące słowa Żukowskiej

Dobrze, że one wejdą w lipcu a nie na przykład w sezonie grzewczym w grudniu. Bo realnie minie pół roku zanim Polki i Polacy zorientują się o ile to wzrosło - powiedziała posłanka Lewicy Żukowska w "Polsat News". Dla części odbiorców, w tym jednoosobowych gospodarstw domowych podwyżki mogą okazać się drastyczne - dodała. W połowie roku dowiemy się, czy spadek inflacji jest trwały i czy istnieją odpowiednie warunki gospodarcze do uwolnienia cen energii.

Reklama
Reklama

Wysokie ceny energii. Bosak wskazuje winnych

Krzysztof Bosak z Konfederacji obarczył winą za wysokie ceny energii rządy PiS, PO oraz Unię Europejską. Jego zdaniem obecne zapowiedzi to jedynie mydlenie oczu, a faktyczne obniżenie cen energii jest trudne do osiągnięcia. Wicemarszałek Sejmu zwrócił uwagę na tajemnicze koszty ukrywane w rachunkach za prąd przez poprzednie i obecne władze.

Mamy jakiś sztuczny mechanizm certyfikacji CO2. Mamy teraz dwa wyjścia, aby realnie obniżyć ceny energii: albo zreformować system certyfikacji, albo z niego wyjść. Można też rozważyć projekt KO zakładający liberalizację, uwolnienie cen energii. Tylko wtedy ceny idą nie 30 a 50 proc. w górę - ocenił poseł w "Polsat News".