"Wielkie nazwiska przestały przyciągać publicznośc, a wytwórnie szukają odpowiedzi dlaczego tak się dzieje' - tłumaczy amerykańskiemu "New York Times" Peter Guber, były prezes Sony Pictures. Will Ferrel, Johnny Depp, Julia Roberts, Denzel Washington, czy John Travolta nie potrafili w tegorocznych produkcjach przyciągnąć tyle widzow, ile planowały wytwórnie. Okazało się, że studia musiały dopłacać do większości filmów, a w kryzysie nikt nie może pozwolić sobie na straty.

Reklama

>>>Oto najdroższe, małoletnie polskie aktorki

Ekonomiści tłumaczą, że stare podejście wytwórni, że gwiazda na ekranie oznacza sukces skończyło się. W kryzysie ludzie bardziej oszczędzają, więc zwracają wiekszą uwagę na jakośc scenariusza, niż na nazwiska.

Z kolei, według socjologów, widzom nie chce się ruszać z domu. Filmy mają dostepne w internecie, a do tego gwiazdy straciły blask dzięki kolorowym magazynom. Okazało się, że zachowują się one poniżej wszystkich standardów, ich zycie nie jest żadną tajemnicą, więc po prostu wielkie nazwiska się przejadły.

Nic więc dziwnego, że nadszedł czas na cięcia płac. Wytwórnie nie chcą wykładać pieniędzy na filmy, które poniosą klapę. Dlatego wytwórnia Fox obcięła gażę Denzela Washingtona o cztery miliony dolarów, a jej śladem chcą iść następni producenci.