Chcę zmienić swoje życie - powiedział Gawriił Tierentiew reporterowi lokalnego portalu. Dodał, że rzucił pracę w farmie krów i zgłosił się do jednostki ochotniczej, która przyjmuje mężczyzn do 60 roku życia.
Historia sukcesu…
14 stycznia Terentiew wygrał główną nagrodę w jakuckiej loterii Orogoy (po jakucku - "sukces") - 10 milionów rubli.
Początkowo mówił, że mimo wygranej nie planuje porzucić swojej pracy dojarza i myślał o założeniu własnego biznesu. Potem jednak rzucił się w wir rozrywek, pojechał na wakacje do Soczi. Rozdawał pieniądze przygodnie poznanym kobietom, a sporą część wygranej "dał na przechowanie" znajomej, która z jakiegoś powodu uznała, że może nimi rozporządzać, po czym zniknęła - czytamy na opozycyjnym portalu.
…i upadku
W drodze powrotnej z wakacji został podobno pobity i w marcu wrócił do domu z 250 rublami (ok. 14 zł) w kieszeni. Wrócił do dawnej pracy jako dojarz - donoszą Ważnyje Istorii. Następnie zgłosił się do ochotniczego oddziału, który został utworzony przez gubernatora Jakucji Ajsena Nikołajewa.
Władze nie publikują oficjalnych danych na temat sukcesów bojowych jednostki, nieoficjalnie mówi się, że spośród 105 żołnierzy, którzy w pierwszej turze wyjechali na Ukrainę, o własnych siłach wróciło zaledwie kilku.
"Zapewne wróci w cynkowej trumnie" - komentuje jeden z czytelników jakuckiego portalu. "Odwaliło dziadowi na starość. Przechlał wszystko i nie wie, co ze sobą zrobić" - dodał inny. "Walczymy z armią idiotów" - krótko skomentował na Twitterze ukraiński użytkownik Szczota.
Z doniesień medialnych - zarówno tych, lansowanych przez reżimowy aparat w Moskwie, jak i przez media niezależne wiadomo, że od początku wojny największe procentowo straty ponoszą oddziały rosyjskie złożone z mieszkańców azjatyckiej części Rosji - Buriacji czy właśnie Jakucji.