Szynkowski vel Sęk pytany o okoliczności i termin wprowadzenia embarga na zboże z Ukrainy na polskich granicach podkreślił, że "w normalnych warunkach rzeczywiście wprowadzenie takiego embarga jest trudne". Jak dodał, w sytuacji kryzysowej istnieje klauzula, która umożliwia jego wprowadzenie". Musiały być spełnione odpowiednie warunki, żeby móc tę klauzulę zastosować - powiedział minister.

Reklama

Szynkowski ws. kryzysu zbożowego

Pytany jakie były te warunki odparł, że zagrożenie bezpieczeństwa żywnościowego. Wprowadzenie tego embarga przez Słowację z powołaniem się na zanieczyszczenie tego zboża spowodowało, że było możliwe wprowadzenie tej klauzuli - zaznaczył Szynkowski vel Sęk.

Na pytanie, czy uważa, że do Polski trafiało zanieczyszczone zboże z Ukrainy odparł, że we wszystkich pięciu krajach, które wprowadziły zakaz przywozu zboża z Ukrainy "stwierdzono próbki - po części i w różnej skali oczywiście - zanieczyszczonego zboża". Dopytywany czy było tak również w Polsce, stwierdził, że "również w Polsce takie próbki stwierdzono".

Reklama

Pytany dlaczego takiegoembarga nie wprowadzono wcześniej, gdy okazało się, że zboże tranzytowe jednak pozostaje w Polsce i wpływa na sytuację ekonomiczną naszych rolników minister zaznaczył, że ta sprawa nie była, ani nie jest czarno-biała.

Dynamika tego kryzysu była taka, że na pewnym etapie normalnymi środkami wydawało się, że będzie można sobie z tym kryzysem poradzić. Od pewnego czasu było już jasne, że nie. Apelowaliśmy wtedy do instytucji europejskich, żeby reagowały - mówił minister ds. europejskich. Kiedy nie reagowały, zareagowaliśmy jednostronnie. Tak samo zrobiły inne państwa - dodał.

Jest klauzula, która umożliwia nam - naszym zdaniem - działanie w zgodzie z prawem europejskim, ale to nie zmienia faktu, że rozmawiamy z instytucjami europejskimi, jak długoterminowo, rozwiązać to w kooperacji z nimi - podkreślił Szynkowski vel Sęk pytany o stanowisko Komisji Europejskiej, że jednostronne sankcje wobec Ukrainy są nie do przyjęcia. Najlepiej byłoby, gdyby to było działanie wspólne - ocenił.

Reklama

Ale instytucje europejskie muszą również być zmobilizowane do działania i te nasze działania spowodowały ten efekt - że dzisiaj ta rozmowa zdecydowanie przebiega w innej dynamice - podkreślił Szynkowski vel Sęk.

Według niego, gdyby pojawiły się sygnały, iż zboże, które tranzytem przejeżdża przez Polskę, a np. w Niemczech, Czechach, czy Słowacji jest przeładowywane i trafia znowu do nas, Polska będzie reagowała zgodnie z zasadami wspólnej polityki handlowej.

Tym razem instytucje europejskie, które są z nami w dialogu, mam nadzieję, że też będą reagowały na takie zjawiska szybciej - dodał. Zaznaczył, że są już takie pozytywne sygnały ze strony komisarza UE ds. handlu Valdisa Dombrovskisa.

"Tarcza rolna"

W ubiegłą sobotę we wsi Łyse koło Ostrołęki podczas konwencji PiS dotyczącej rolnictwa zaprezentowano pakiet rozwiązań dla rolników "Konkret Jarosława Kaczyńskiego Dla Polskiej Wsi". Zakłada on m.in. skup zboża z dopłatą z minimalną ceną 1400 zł za tonę pszenicy, utrzymanie dopłat do nawozów sztucznych, zwiększenie dopłaty do paliwa rolniczego do 2 zł za litr oleju napędowego.

Zgodnie wydanym później rozporządzeniem ministra rozwoju i technologii z 21 kwietnia w sprawie zakazu przywozu z Ukrainy produktów rolnych, przewóz tych towarów przez Polskę jest od piątku możliwy na podstawie przepisów unijnych o tranzycie zewnętrznym albo na podstawie konwencji o wspólnej procedurze tranzytowej. Tranzyt musi zakończyć się poza terytorium RP lub w portach morskich w Gdańsku, Gdyni, Świnoujściu lub Szczecinie; od 28 kwietnia będzie to także Kołobrzeg.

Do poniedziałku przez przejścia graniczne z Ukrainą w województwie lubelskim wyjechało 26 tranzytowych konwojów z produktami rolnymi. Wśród najczęściej przewożonych towarów są m.in. m.in. mięso, olej słonecznikowy, olej rzepakowy, świeże jaja, a także zboża, pasze, makuchy, jak również kukurydza i śruta słonecznikowa. Łącznie wyjechało 118 ciężarówek w konwojach i 83 zaplombowane wagony towarowe. Przygotowywane były kolejne cztery konwoje ciężarówek i jeden transport.

Śledztwo w sprawie oszustwa przy zakupie ponad 1 tys. ton zboża za ponad 1,5 mln zł wszczęła w połowie kwietnia Prokuratura Okręgowa w Zamościu. Kupcy nie wiedzieli, że zamiast zboża krajowego sprzedano im tzw. pszenicę "techniczną" z Ukrainy. Postępowanie zostało wszczęte po zawiadomieniu Wojewódzkiego Inspektoratu Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych w Lublinie. Według mediów, to nie jedyne śledztwo w kraju dotyczące takich przypadków.

autor: Aleksander Główczewski