Przemoc wobec kobiet, kierowcy nielegalnie siadający za kółkiem i auta bez badań technicznych – to tylko niektóre z problemów, jakie ujawniły wspólne kontrole, które policja, Główna Inspekcja Transportu Drogowego i Straż Graniczna prowadziły w ubiegłym roku w przewozach na aplikacje. Skala nieprawidłowości była tak duża, że Kancelaria Premiera przygotowała projekt przepisów, które w zamyśle mają zwiększyć bezpieczeństwo pasażerów. W piątek przyjął je Sejm.
Największą zmianą, jaką wprowadza nowelizacja ustawy prawo o ruchu drogowym, jest weryfikacja kierowców. Firma, która oferuje technologiczną platformę łączącą kierowców i pasażerów będzie zobowiązana, by sprawdzić tożsamość osoby, z którą podejmuje współpracę. Kierowca będzie musiał stawić się w firmie osobiście i pokazać dokumenty poświadczające legalny pobyt oraz prawo jazdy. Do tej pory nie było takiego obowiązku – część firm, m.in. Uber i Bolt wprowadziła go w ramach wewnętrznego regulaminu dopiero, gdy na jaw wyszły przestępstwa popełniane przez osoby jeżdżące pod ich banderą.
Kierowcy będą musieli również weryfikować tożsamość na bieżąco. Jak wynika z przepisów, "nie rzadziej niż raz na 100 przejazdów" kierowca będzie obowiązany wysłać do firmy zdjęcie poświadczające jego tożsamość.
Kość niezgody
Ten punkt był kością niezgody wśród posłów sejmowej Komisji Infrastruktury, która pracowała nad projektem. Członkowie Koalicji Obywatelskiej chcieli, by kierowcy musieli weryfikować się jeszcze częściej, nie rzadziej niż raz na tydzień lub raz na 50 przejazdów. Taka poprawka przepadła jednak w czasie trzeciego czytania. Jak zapowiada Janusz Cieszynski, do sprawy będzie można wrócić jeszcze w czasie obrad Senatu.
Tymczasem, zdaniem przedstawicieli środowiska taksówkarskiego, nawet to by nie wystarczyło. Dlaczego? Jak tłumaczy Paweł Saturski z NSZZ "Solidarność" Taksówkarzy Zawodowych, kierowca może się zweryfikować, ale zaraz potem wysiąść z auta i zamienić z kolegą. Policyjne kontrole ujawniły, że takie zachowania mają dziś miejsce. Saturski postuluje, by kontrole prowadzić za każdym razem, gdy kierowca rozpoczyna przejazd z pasażerem, na przykład przy pomocy aplikacji sprawdzającej odciski palców. Taka technologia nie byłaby skomplikowana do wprowadzenia - służy dziś choćby do odblokowania wielu popularnych smartfonów.
Do treści ustawy włączono natomiast zgłoszoną przez PiS poprawkę, na mocy której kierowcy będą b. Parlamentarzyści Lewicy chcieli dodać do tego obowiązek, by kierowcy taksówek mieli co najmniej trzyletnie doświadczenie w prowadzeniu pojazdów. Chcieli też przywrócenia egzaminów z topografii miasta i prowadzenia egzaminu z języka polskiego. Takie rozwiązanie zostały jednak odrzucone w głosowaniu.
Weryfikacja karalności… potrzebna?
Najwięcej kontrowersji wśród parlamentarzystów wzbudził wymóg potwierdzenia, że kierowca nie był karany za przestępstwa. W przepisach przygotowanych przez KPRM znalazł się warunek, by kierowca przewozów na aplikację musiał przedstawiać zaświadczenie o niekaralności. Jak jednak zwrócili uwagę posłowie Lewicy oraz Polski 2050, przepis ten nie odpowiada na podstawowy problem - kierowcy to w dużej części obcokrajowcy, między innymi z Azji Środkowej, Białorusi, Ukrainy czy Gruzji. Polskie zaświadczenie w praktyce nic nie mówi o ich przeszłości kryminalnej.
Posłowie pierwszego z klubów chcieli dodać do ustawy zastrzeżenie, że jeśli kierowca nie jest obywatelem Unii Europejskiej i mieszka w Polsce krócej niż 5 lat, musi przedstawić zaświadczenie o niekaralności z państwa pochodzenia. Parlamentarzyści z ugrupowania Szymona Hołowni przedstawili podobny postulat, nieco jednak łagodząc kryteria (kierowca musiał przedstawić zaświadczenie z kraju pochodzenia, jeśli w ciągu ostatnich pięciu lat mieszkał na terenie UE lub Europejskiego Obszaru Gospodarczego krócej niż trzy lata). Oba pomysły zostały jednak odrzucone.
Jak powiedział odpowiadający za projekt minister cyfryzacji, chodzi o "względy humanitarne". Janusz Cieszyński zwrócił uwagę, że część kierowców to osoby, które uciekły z kraju pochodzenia z powodów politycznych i nie można nakazać im powrotu po zaświadczenie niekaralności. Dodał też, że nie istnieje system wiarygodnej międzynarodowej weryfikacji niekaralności. – Taka procedura stwarza więc wymagania niemożliwe do spełnienia – przekonywał Cieszyński.
O konieczność poświadczenia niekaralności przez obcokrajowców walczą związki taksówkarskie. Jak twierdzi Saturski, związek sprawdzał, że uzyskanie go jest możliwe bez wyjazdu z Polski, przez konsulaty państw pochodzenia.
Aby ustawa weszła w życie musi jeszcze przejść przez Senat (najbliższe posiedzenie zacznie się 10 maja). Ten raczej nie będzie próbował jej odrzucić, bo wśród polityków wszystkich partii panuje konsensus, że jakieś zmiany w regulacjach dotyczących platform pośredniczących w przejazdach należy przyjąć jak najszybciej. Senatorowie mogą więc próbować forsować jeszcze poprawki dotyczące zaświadczenia o niekaralności. Jeśli to się uda, regulacja wróci do Sejmu. Jeśli nie, a Senat ustawę przyjmie, zostanie ona przedstawiona do podpisu prezydentowi. Realnie nowe przepisy zaczną więc obowiązywać najszybciej pod koniec roku.