Rok po rosyjskim ataku na Ukrainę ukraiński wiceminister spraw zagranicznych Andrij Melnyk zarzucił rządowi Niemiec "zygzakowaty kurs" w realizacji tzw. punktu zwrotnego w polityce bezpieczeństwa. Zapowiadając pomoc wojskową dla Ukrainy dwa dni po inwazji, kanclerz Olaf Scholz rzeczywiście złamał epokowe tabu, powiedział Melnyk w czwartek agencji dpa. Ale realizacja zwrotu znacznie się opóźnia, przypomina raczej zygzakowaty kurs z wieloma niepowodzeniami niż strategiczny postęp.

Reklama

Dlatego my, Ukraińcy, wzywamy kanclerza do przekroczenia wszystkich samodzielnie nakreślonych czerwonych linii i dostarczenia ukraińskim siłom zbrojnym wszystkich dostępnych systemów broni - powiedział Melnyk.

Ukraina domaga się też niemieckich okrętów

Dotychczasowe dostawy broni z Niemiec to "skok kwantowy". Nie są jednak wystarczające, by odzyskać zajęte przez Rosję terytoria, w tym Krym. Ukraina oczekuje od niemieckiego rządu dalszych odważnych decyzji, zwłaszcza szybkiego wydania niemieckich myśliwców w ramach transatlantyckiego sojuszu lotniczego w celu przyspieszenia wyzwolenia Ukraińców na okupowanych terytoriach. Ukraińska flota mogłaby również dobrze wykorzystać niemieckie fregaty, korwety, a także okręty podwodne, aby przełamać militarną dominację Rosji na Morzu Czarnym.

26 lutego - dwa dni po rosyjskiej inwazji - Scholz zapowiedział wsparcie dla Ukrainy bronią do walki obronnej z Rosją. W międzyczasie dostarczono lub obiecano broń za prawie 2,6 mld euro - pisze dpa. Do końca marca na Ukrainę mają też zostać wysłane niemieckie czołgi .

Z Berlina Berenika Lemańczyk