Jak wskazał UOKiK w poniedziałkowej informacji, twórcy ci w swoich wpisach promują produkty różnych reklamodawców, za co otrzymują wynagrodzenie, i nie oznaczają treści sponsorowanych w sposób jednoznaczny, czytelny i zrozumiały. "Tym samym mogą wprowadzać konsumentów w błąd w zakresie charakteru publikowanych postów oraz relacji" - dodano.
Postępowania ws. influencerów mogą zakończyć się nałożeniem kary do 10 proc. ich rocznego obrotu.
UOKiK zwrócił uwagę, że Filip Chajzer oferuje działania promocyjne i reklamowe z wykorzystaniem swoich mediów społecznościowych. Jak wynika z jego oficjalnej strony, wspólnie z klientami tworzy „kreacje autorskie i oryginalne rozwiązania marketingowe”. Współpracuje m.in. z firmą New Balance czy salonem samochodowym Skody Auto Wimar.
"W swoich publikacjach Chajzer nie ujawnia charakteru treści sponsorowanych, mimo że niektórzy reklamodawcy zamieszczają u siebie analogiczne wpisy z jego wizerunkiem" - stwierdzono. Dziennikarz poprzestaje na wskazaniu marki produktów – "ani nie używa funkcjonalności platformy, ani nie dodaje odpowiednich adnotacji w opisie lub bezpośrednio na zdjęciu czy wideo".
Według kontrolerów zdarza się, że Chajzer używa na końcu wpisów oznaczenia #współpraca, które jednak nie pokazuje jasno komercyjnego charakteru działalności. "Przedsiębiorca powinien w sposób niebudzący wątpliwości informować zarówno o reklamowej marce, jak i komercyjnym charakterze treści" - zaznaczono. UOKiK rekomenduje, aby było to robione "dwupoziomowo – poprzez funkcjonalność platformy oraz we własnym zakresie".
Zarzuty UOKiK wobec Dody
Dorota Rabczewska współpracuje m.in. ze spółką Sodore oferującą kosmetyki oraz agencją reklamową WhitePress, zlecającą reklamowanie różnych marek i produktów. Według UOKiK piosenkarka nie zawsze w wystarczający sposób ujawnia w swoich publikacjach ich sponsorowany charakter, nie używa też przeznaczonej do tego funkcjonalności platformy społecznościowej.
UOKiK ustalił, że Dorota Rabczewska – w niektórych przypadkach - dodaje do swoich postów hashtag #reklama dopiero po kilku dniach od publikacji materiału. "Używa rekomendowanego określenia, jednak dokonuje edycji wpisu po fakcie, a wielu konsumentów nie ma możliwości zapoznania się z tą korektą" - stwierdzono. Wyjaśniono, że tego rodzaju oznaczenie powinno znaleźć się przy lub na materiałach reklamowych od razu podczas publikacji, kiedy zasięg generowany przez nowe posty czy relacje jest największy. Powinno także być w widocznym miejscu, np. na początku opisu lub nagrania - dodano.
Rozenek-Majdan “nie oznacza reklam”
Urząd podał, że Małgorzata Rozenek-Majdan na podstawie umów zawartych m.in. z markami Henkel Polska, Noyo Pharm, Oceansapart oraz AllNutrition "publikuje reklamy ich produktów w postaci postów oraz relacji umieszczanych na swoim koncie na Instagramie". Dodano, że nie posługuje się funkcjonalnością Instagrama, dzięki której mogłaby oznaczyć je jako sponsorowane. "Nie oznacza ich jako reklam również w opisie czy na materiale" - stwierdzono. Zaznaczono, że poprzestaje jedynie na wskazaniu marki produktów oraz – w niektórych przypadkach - na zamieszczeniu hashtagu #współpraca, który nie wskazuje w sposób jednoznaczny na komercyjny charakter działalności.
"Zdarzyły się także przypadki umiejscowienia hashtagu #współpraca w sposób niemal niewidoczny dla konsumenta, np. w publikacji Instastory ukryty był pod nazwą profilu w lewym górnym rogu" - zaznaczono. Kontrolerzy podkreślili, że komercyjny charakter publikacji musi być dla konsumentów jasny – "używać należy rekomendowanych określeń, np. #reklama, [materiał sponsorowany], oraz oznaczenie powinno być umieszczone w widocznym miejscu i napisane wystarczająco dużą czcionką".
UOKiK zwrócił uwagę, że odpłatna promocja produktów czy usług bez wyraźnego wskazania, że są to treści sponsorowane, wprowadza konsumentów w błąd i może stanowić nieuczciwą praktykę rynkową, a w niektórych przypadkach – "czyn nieuczciwej konkurencji". "Dotyczy to nie tylko tradycyjnych mediów, ale także popularnych portali społecznościowych oraz internetowych serwisów informacyjnych i opiniotwórczych" - dodano.
Cytowany w poniedziałkowej informacji prezes UOKiK Tomasz Chróstny wskazał, że Urząd oprócz social mediów weryfikuje też sposoby oznaczania treści publikowanych w serwisach internetowych. Chcemy, aby konsumenci byli chronieni przed ukrytą reklamą i mogli podejmować świadomy wybór odnośnie tego, czy chcą zapoznawać się z treściami o charakterze komercyjnym – wskazał.
Co z Prime MMA?
W komunikacie dodano, że po sygnałach od konsumenta dotyczących działania spółki Prime MMA, która organizuje i transmituje w internecie pojedynki influencerów, UOKiK analizował kwestię informowania o kosztach i zasadach zadawania pytań w trakcie transmisji gal MMA oraz spotkań je poprzedzających (m.in. tzw. Face 2 Face). Urząd sprawdzał, czy konsument wiedział, że wysyłając pytania, skorzysta z tzw. SMS-a Premium, co będzie się wiązało z naliczeniem wyższej opłaty.
UOKiK wskazał, że spółka Prime MMA nie odpowiadała na przesyłane przez urząd pisma, mimo że odbierała wezwania do złożenia wyjaśnień. "Za nieudzielenie żądanych informacji w terminie Prezes UOKiK nałożył na nią karę w wysokości 50 tys. zł" - dodano.
Wyjaśniono, że dopiero po wszczęciu postępowania w sprawie nałożenia kary pieniężnej przedsiębiorca zwrócił uwagę na urzędowe pisma i częściowo udzielił żądanych informacji. Potwierdził przy tym, że widzowie nie zostali prawidłowo poinformowani o dodatkowych, wyższych niż standardowe opłatach za wiadomości. Ponadto zapewnił o zwróceniu konsumentom dodatkowych kosztów naliczonych za tzw. SMS-y Premium. "Decyzja jest prawomocna" - wskazano.
autorka: Magdalena Jarco