Jutro w sprawie KPO ma się odbyć spotkanie szefa rządu Mateusza Morawieckiego z posłami Solidarnej Polski. – Chciałbym przedstawić im, jakie korzyści z przyjęcia Krajowego Planu Odbudowy i zakończenia tych trzeciorzędnych problemów wiążą się dla wzrostu: PKB, gospodarki, liczby miejsc pracy, podniesienia wynagrodzeń, rozwoju inwestycji – powiedział wczoraj premier.
Szanse na to, że Solidarna Polska zagłosuje za ustawą, są małe, ale premier chce, by z obozu Zjednoczonej Prawicy przynajmniej nie płynęły już sprzeczne komunikaty o KPO. Bo z jednej strony w ostatnim czasie widać medialną ofensywę PiS, czyli frakcji premierowskiej, która mówi o zaletach KPO i wiąże jego odblokowanie np. z ułatwieniem wydatkowania większych pieniędzy na zbrojenia, a z drugiej strony są ziobryści twierdzący, że KPO to nie żadne granty, tylko pożyczka na lichwiarskich zasadach. Ale nawet o ujednolicenie przekazu w mediach będzie trudno. – Nasi koalicjanci usztywnili się do tego stopnia, że wczoraj Ziobro na swojej konferencji prasowej zapowiedział rozliczenie premiera z tego, czy tęczowe opaski muzyków występujących na sylwestrze TVP to nie kolejne ustępstwa wobec żądań UE – wskazuje rozmówca z PiS.
Równolegle w obozie władzy, między PiS, Pałacem Prezydenckim a ziobrystami, cały czas trwają negocjacje dotyczące ewentualnych korekt w samym projekcie. Przypomnijmy, że zakłada on m.in. przekazanie spraw dyscyplinarnych sędziów SN i sądów powszechnych do NSA oraz modyfikację tzw. testu bezstronności sędziego (zgodę na test musiałby wyrazić skład orzekający, a badanie dotyczyć tylko konkretnej sprawy).
Reklama
W trakcie tych negocjacji pojawiają się kolejne luźne pomysły i postulaty. Na przykład taki, że skoro sprawy dyscyplinarne sędziów SN i sądów powszechnych miałyby trafić do NSA, to należałoby zadziałać w drugą stronę i sprawy dyscyplinarne, którymi dziś zajmuje się NSA (sprawy dotyczące sędziów sądów administracyjnych czy służb mundurowych), przenieść do SN. – To tylko pomysł, ale takie „krzyżowe” rozwiązanie wydaje się uczciwe, bo nikt nie będzie wtedy sędzią we własnej sprawie – tłumaczy polityk PiS. Z jednej strony takie rozwiązanie rozbrajałoby zarzut części sędziów (m.in. szefa Izby Odpowiedzialności Zawodowej Wiesława Kozielewicza), że po zmianach proponowanych w projekcie ustawy NSA miałby (kosztem SN) monopol w zakresie rozstrzygania spraw dyscyplinarnych. Z drugiej strony przeniesienie tego typu spraw z NSA do SN naraża PiS na konieczność renegozcjacji treści projektu z Brukselą oraz zarzut ze strony Komisji Europejskiej, że część z tych spraw będzie rozpatrywana przez tzw. neosędziów z nadania nowej KRS.
Konstytucjonalista Ryszard Piotrowski odrzuca ten pomysł. – Jest to wciąż rozwiązanie niezgodne z konstytucją, bo sądy administracyjne nie są sądami powszechnymi i odwrotnie. Fundamentalny problem wciąż polega na KRS, której istnienie i funkcjonowanie jest niezgodne z konstytucją. Nie można narzucać rozwiązań sędziom, trzeba je przynajmniej skonsultować, bo podstawą prawa jest dialog, a nie arbitralnie narzucanie swojej woli – przekonuje konstytucjonalista.
Inne pomysły korekt dotyczą modyfikacji testu bezstronności. Jak pisaliśmy w zeszłym tygodniu w DGP, w rządzie rozważane są dodatkowe gwarancje, że korzystanie z testu bezstronności przez sąd nie oznacza jeszcze kwestionowania statusu sędziego. Tyle że z naszych ustaleń wynika, że pomysł ten nie budzi entuzjazmu ani w pałacu, ani w Solidarnej Polsce.
Mimo to plan obozu rządzącego wciąż zakłada, że projekt stanie na posiedzeniu Sejmu, które rozpocznie się 11 stycznia. Do tego czasu premier liczy na osiągnięcie wewnątrz własnego obozu kompromisu odnośnie do finalnego brzmienia projektu ustawy. Przy czym bardziej istotne niż stanowisko ziobrystów jest dla PiS nastawienie głowy państwa, bo jeśli ustawa wyjdzie z parlamentu, Andrzej Duda wciąż może ją zawetować. A taki sygnał prezydent już wysłał.
Rozmowy wciąż są prowadzone. – Mają charakter merytoryczny, toczą się także w tym tygodniu na poziomie niżej niż prezydent i premier – mówi osoba z otoczenia prezydenta. Na razie jednak nasz rozmówca nie przesądza, czy uda się osiągnąć porozumienie. – Optymistycznie liczę na to, że kompromis jest na horyzoncie, ale może w drugiej połowie tygodnia będzie coś więcej wiadomo – ucina. Z kolei ziobryści nie czują się przekonani i dalej zapowiadają głosowanie przeciwko ustawie. – Kwestia przekazania spraw dyscyplinarnych do NSA jest dla nas doktrynalnie ważna, natomiast bardziej kluczowa wydaje się kwestia podważania statusu sędziów, na którą naszej zgody nie ma – mówi współpracownik Zbigniewa Ziobry.
Losy ustawy mogą zależeć od głosów opozycji. Ta na razie zapowiada swoje poprawki, m.in. dotyczące przekazania spraw dyscyplinarnych do Izby Karnej SN, przywrócenia dawnego trybu wyboru KRS czy zniesienia tzw. ustawy kagańcowej. – Ważne jest, byśmy jako opozycja koordynowali działania i nie dali się podzielić – mówi Krzysztof Gawkowski, szef klubu Lewicy. Po tej stronie sceny politycznej właśnie pojawiło się jednak przekonanie, że w przyszłym tygodniu PiS nie ruszy z procedowaniem ustawy o SN, bo nie uda mu się wewnętrznie porozumieć wokół tej sprawy. – Prędzej spodziewałbym się próby przegłosowania projektu ustawy zmieniającej ordynację wyborczą – ocenia jeden z ludowców.