Zrobimy wszystko, by cena na naszych stacjach utrzymała się, a to dzięki m.in. połączeniu Orlenu z Lotosem, dzięki wspólnym zakupom ropy, dzięki zabezpieczeniu wolumenu zakupów ropy z Arabii Saudyjskiej, czy optymalizacji logistyki w wyniku połączenia - mówił Obajtek.
Jak zapewnił, Orlen jest koncernem multienergetycznym i ma dochody z wielu filarów działalności, a w żadnym wypadku nie stara się wykorzystywać swojej pozycji na rynku. Zwrócił też uwagę, że kurs ropy nie zawsze ma przełożenie wprost na ceny paliw, chociażby z powodu braków oleju napędowego na rynku.
Umowa z Saudi Aramco. Komentarz Obatjka
Daniel Obajtek poinformował, że towarzysząca przejęciu Lotosu umowa z Saudi Aramco o przejęciu przez saudyjski koncern 30 proc. udziałów w rafinerii w Gdańsku przewiduje, zgodnie ze światowymi standardami, zabezpieczenie interesów mniejszościowego akcjonariusza. Przewiduje też kary, ponieważ - jak podkreślił prezes Orlenu - standardem międzynarodowym jest to, że umowy na wiele miliardów zawierają zapisy o karach.
Zabezpieczenie interesów mniejszościowego akcjonariusza jest uregulowane w prawie. Takie prawo stosuje się na całym świecie. W przypadku rafinerii gdańskiej dzielimy się produktem i tu musi być zabezpieczenie partnera mniejszościowego. Bo gdybyśmy w Orlenie stwierdzili, że chcemy przejąć cały rynek i stwierdzilibyśmy, że rafinerię będziemy remontować, albo ją wygasimy, to wtedy automatycznie mniejszościowy akcjonariusz straciłby całą inwestycję - tłumaczył Obajtek. Chodzi o to, żeby mniejszościowy akcjonariusz pozyskiwał 30 proc. produktu, a Orlen nie posiadał zbyt mocnej pozycji na rynku - dodał. To są zapisy, stosowane w wielu umowach na całym świecie, nie powodują one osłabienia pozycji Orlenu - zaznaczył prezes koncernu.
Biznes polega na pewnych kompromisach, zwłaszcza, że podpisaliśmy inne umowy o wspólnych inwestycjach. Musimy zabezpieczać interesy zarówno inwestora saudyjskiego, jak i Polski. Umowa jest zgodna ze standardami międzynarodowymi - podkreślał Obajtek.
Jak zaznaczył, nad całym procesem przejęcia pracowały międzynarodowe i polskie kancelarie, firmy konsultingowe, banki inwestycyjne, a cały proces był nadzorowany przez wszystkie służby państwa, ministerstwo aktywów, zgodę wyraziła Rada Ministrów, a Komisja Europejska badała wszystkie zawarte umowy.