O tym, że protokół z przyjęcia międzynarodowej misji obserwatorskiej przy ukraińsko-rosyjskich węzłach tranzytowych został podpisany, poinformowali Rosjanie. Gazprom twierdzi, że Ukraina zgodziła się na podpisanie dokumentu nawet bez specjalnych załączników. Wcześniej owe załączniki budziły kontrowersje, a nawet oburzenie w Moskwie. Kijów bowiem zapisał w nich, że nie podkrada gazu, a w sporze z Rosją rozlicza się ze swych zobowiązań.

Rzecznik ukraińskiej spółki paliwowej Naftohaz nie chciał potwierdzić doniesień Gazpromu o podpisaniu przez Ukrainę protokołu. Odsyłał do premier Ukrainy Julii Tymoszenko. Jednak ta nabrała wody w usta. Wyjechała na Krym i nie chce spotykać się z żadną zagraniczną delegacją.

Niemniej Bruksela potwierdziła pośrednio, że protokół został podpisany przez wszystkie strony i lada chwila zostanie odkręcony kurek z rosyjskim gazem. "Nie ma najmniejszego powodu, dla którego Rosja miałaby nadal wstrzymywać dostawy gazu po podpisaniu przez UE, Rosję i Ukrainę protokołu w sprawie misji obserwacyjnej nadzorującej tranzyt rosyjskiego gazu przez Ukrainę" - powiedział w poniedziałek w Brukseli czeski minister przemysłu i handlu Martin Rziman.



Reklama