Jak wynika z najnowszego projektu ustawy o osłonach dla odbiorców gazu, w 2023 r. sytuacja się skomplikuje. Bo firmy wydobywające gaz, a więc głównie Orlen, będą współfinansowały mechanizm amortyzujący drożyznę, stosując odpis na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny. To, ile zapłacą, będzie zależało od marży: różnicy między stosunkowo niskimi kosztami wydobycia a wysokimi cenami na rynku.

Reklama

- Te nadmiarowe przychody to nie kwestia wyjątkowych decyzji biznesowych, tylko rodzaj dywidendy wojennej. Tak samo rozwiązują ten problem Austriacy, Norwegowie, a wkrótce także Niemcy - mówi DGP wiceminister klimatu Anna Łukaszewska-Trzeciakowska, tłumacząc obciążenie koncernu. Jednakże firmy, które stracą na sprzedaży gazu po cenie zapisanej w ustawie, a więc także Orlen, będą mogły liczyć na rekompensaty.

Nowy sposób rozliczeń nie musi być dla firm niekorzystny. Głównym graczem na krajowym rynku gazu jest PKN Orlen. Opierając się na założeniach zawartych w projekcie, policzyliśmy, że w skrajnym scenariuszu do funduszu zajmującego się rozliczeniami na rynku gazu Orlen dorzuci ok. 15 mld zł, a otrzyma z niego 21 mld zł. Przy czym kwota potencjalnych wpłat zależeć będzie od nieopublikowanego jeszcze rozporządzenia i może znacznie przekroczyć 20 mld zł. Z kolei wypłaty zależeć będą m.in. od taryfy dla odbiorców wrażliwych ustalonej przez prezesa URE i rynkowych cen gazu. Biorąc pod uwagę zapowiedzi przedstawicieli rządu, że opłaty zasilające fundusz od firm wydobywających gaz mają mieć charakter podatku wojennego, a zyski spółek kontrolowanych przez państwo powinny być minimalne, ostateczny bilans rozliczeń Orlenu z funduszem zapewne nie będzie tak korzystny.

Reklama

Czytaj więcej we wtorkowym wydaniu "Dziennika Gazety Prawnej"