Według niego obecny poziom stóp będzie wystarczający dla obniżenia inflacji. Główna stopa NBP wynosi 6,75 proc. przy inflacji na poziomie 17,9 proc. – Gdybyśmy zbyt szybko chcieli powrócić do celu, spowodowalibyśmy recesję gospodarczą ze wszystkimi konsekwencjami. Musimy więc być rozważni – stwierdził szef NBP.

Reklama

W innym miejscu zaznaczył, że „w poprzednich kwartałach dokonaliśmy najsilniejszego zacieśnienia polityki pieniężnej w historii Rady”. Faktycznie – w ciągu niespełna roku podniesiono stopy o 6,65 pkt proc. Równocześnie żadna wcześniejsza Rada nie doświadczyła takiego skoku inflacji.

– Zakładamy, że poziom stóp, jaki osiągnęliśmy, jest właściwy z punktu widzenia obniżania inflacji. 6,75 proc. dopiero zaczęło działać. Spowodowało bardzo silny efekt w postaci obniżenia kredytu hipotecznego, konsumpcyjnego czy dla firm – wyjaśniał prezes NBP.

Glapiński był pytany również o to, czy pod koniec przyszłego roku możliwe będzie rozpoczęcia obniżania stóp. O takiej możliwości mówił przed miesiącem. – Trudno powiedzieć, kiedy będzie możliwe rozpoczęcie luzowania polityki pieniężnej. Obecnie jest zbyt wcześnie, by o tym dyskutować – skwitował.

Wysoka inflacja i dłuższa projekcja

Projekcja inflacja CPI / NBP

Prezes NBP przyznał, że inflacja będzie jeszcze rosła. – W najbliższych miesiącach inflacja prawdopodobnie pozostanie wysoka, a na początku roku – styczeń, luty – może jeszcze wzrosnąć, co będzie związane ze zmianami w tarczy antyinflacyjnej. Od II kw. 2023 r. inflacja będzie się jednak wyraźnie obniżać – podkreślał, powołując się na najnowszą projekcję inflacji przygotowaną w NBP. Projekcja to jeden z najważniejszych elementów w podejmowaniu decyzji w sprawie stóp procentowych. Szczegóły najnowszej projekcji NBP poda w poniedziałek.

Z nowej projekcji wynika, że – jak mówił prezes – „w zakres celu inflacyjnego wejdziemy dopiero w 2025 r.”. Cel to 2,5 proc. z możliwości odchylenia o 1 pkt proc. w górę i w dół. Glapiński kilkakrotnie podkreślał, że cel inflacyjny NBP ma charakter średnioterminowy.

Prezes nie stwierdził tego wprost, ale przyjmuje się, że „średni termin” wyznacza końcówka projekcji. Są to co najmniej dwa lata. Na początku kolejnego roku dodawany jest jeszcze jeden. Można się było spodziewać, że listopadowa projekcja będzie się kończyć na IV kwartale 2024 r., a ta z lutego przyszłego roku – na IV kwartale 2025 r. Wydłużenie horyzontu projekcji nastąpiło jednak już teraz. Dlaczego? – Chcieliśmy złapać ten moment, kiedy inflacja schodzi do poziomu celu i dlatego poprosiliśmy o przedłużenie projekcji – wyjaśnił szef banku centralnego.

Reklama

– Jesteśmy w pełni świadomi, że w najbliższych miesiącach inflacja może jeszcze wzrosnąć. Dla naszych decyzji ważniejszy jest spodziewany systematyczny spadek inflacji po I kwartale – mówił Glapiński. – Przewidujemy, że inflacja osiągnie „peak” w styczniu lub lutym i od marca będzie spadać. Czy przekroczy 20 proc.? W projekcji nie ma przekroczenia 20 proc., ale 19 proc. – tak – przyznał szef banku centralnego. Zaznaczył, że te wyliczenia uwzględniają już deklarację sprzed kilku dni premiera Mateusza Morawieckiego dotyczącą planowanych zmian w tarczy antyinflacyjnej.

– Rząd będzie starał zastąpić tarczę opartą głównie o obniżenie podatków innymi metodami. My nie mamy tu żadnych konkretnych danych. Oczywiście chodzi o działania po stronie spółek energetycznych, także Orlenu, które polegałyby na wysiłku w kierunku utrzymania niskiego poziomu cen. Nie zakładamy, że rządowi uda się w całości zastąpić, ale że w części, że w połowie to się uda – wyjaśniał Adam Glapiński.

Podobnie, jak w poprzednich miesiącach, argumentował, że polski bank centralny nie spóźnił się z podwyżkami stóp procentowych. Podał przykład Czech, które zaczęły zacieśnianie polityki pieniężnej wcześniej niż Polska i nie mają niższej niż my inflacji. Mówił też, że nasza RPP zaczęła podwyżki mniej więcej rok przed głównymi bankami centralnymi.

Pierwsza podwyżka w tym cyklu w Polsce miała miejsce w październiku 2021 r. W Stanach Zjednoczonych podnoszenie stóp zaczęło się w marcu 2022 r., a w strefie euro – pod koniec lipca tego roku.

Inflacja w Europie / NBP

Polityka fiskalna będzie mniej przeszkadzać RPP

W informacji po środowym posiedzeniu RPP nie było wzmianki o tym, czy Rada przyjęła wymaganą przez przepisy opinię do projektu przyszłorocznego budżetu. Na konferencji okazało się, że tak. Nadal nie wiadomo, co opinia zawiera. Można się jednak spodziewać, że ocena planów budżetowych będzie pozytywna. Dlaczego?

– Po oświadczeniu premiera wiemy, że polityka fiskalna nie będzie działała proinflacyjnie, tylko według wstępnych szacunków będzie neutralna. Rząd przechodzi z polityki, która działa proinflacyjnie, na politykę, która działa neutralnie z punktu widzenia inflacji – mówił Glapiński.

Powrót do wywiadu na molo

Nowością w konferencji prezesa – w porównaniu z tymi z ostatnich kilkunastu miesięcy – był czas. O ile oczekiwanie na środową decyzję Rady Polityki Pieniężnej było rekordowo długie (informacja, że stopy zostają bez zmian, została przekazana o 18:25, wcześniej za późny moment ogłoszenia uchodziła publikacja komunikatu w okolicach 16:00), o tyle czwartkowa konferencja była krótka – trwała niespełna godzinę. Przede wszystkim dlatego, że wstępne wystąpienie prezesa Glapińskiego zajęło zaledwie kilkanaście minut. W poprzednich miesiącach dziennikarze mogli zadawać pytania często dopiero po grubo ponad godzinie wypowiedzi prezesa.

Mniej było też elementów „publicystycznych”, z których słynęły wcześniejsze wystąpienia prezesa. Choć było autoironiczne nawiązanie do „wywiadu na molo” – w kontekście tego, że na konferencji Glapiński wypowiada się w imieniu całej RPP, a we własnym imieniu to np. w warunkach seminaryjnych albo w trakcie spaceru na molo. Była też tradycyjna krytyka wspólnej waluty. Prezes podkreślał, że w strefie euro jest jedna stopa procentowa dla krajów takich jak Grecja, z wysokim długiem publicznym i dla krajów takich jak Niemcy, czy Niderlandy, które chciałyby większego zacieśnienia polityki monetarnej.