Czy Kaczyńskiemu woda podeszła już pod nos? - Myślę, że podeszła już powyżej nosa i jest na poziomie oczu – powiedział Jan Maria Jackowski senator, dziś niezrzeszony, wcześniej związany z PiS. - Bo sytuacja polskiego budżetu jest wyjątkowo trudna. W ścisłym kierownictwie obozu rządzącego coraz powszechniejsze jest przekonanie, że nie można dalej zaklinać rzeczywistości i potrzeba unijnych pieniędzy – dodał.

Reklama

W jego ocenie władza będzie teraz próbowała "wywiesić białą flagę" w Brukseli, a jednocześnie przedstawić to jako swoje zwycięstwo i "wzmocnienie naszej suwerenności". Senator wskazał przy tym, że jeśli PiS de facto ugnie się pod żądaniami UE, to Zbigniew Ziobro przystąpi do ofensywy.

Ziobro miał co do zasady rację. Bo to, co teraz mamy, jest pokłosiem krętactwa premiera Mateusza Morawieckiego. Twierdził, że będzie bronił naszej suwerenności, a zgodził się na mechanizm "pieniądze za praworządność" (uzależnienie wypłaty środków unijnych od przywrócenia zasad państwa prawa - przyp. red.). Nie mówię, czy ten mechanizm narusza suwerenność, czy nie, tylko stwierdzam, jak to było sprzedawane na użytek propagandy wewnątrz Polski. Więc Mateusz Morawiecki sam się zakiwał i dał paliwo Zbigniewowi Ziobrze, który mu wykazał krętactwo – powiedział.

Zdaniem senatora w obozie władzy trwa teraz "przerzucanie gorącego kartofla" i rywalizacja na to, kto jest bardziej prawdziwym patriotą.

Polski KPO

W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki poinformował, że w tym tygodniu do Brukseli udaje się minister do spraw europejskich. "Jego rozmowy są kolejną rundą uzgodnień związaną z Krajowym Planem Odbudowy. Jestem przekonany, że te warunki, o których dzisiaj rozmawiamy, są czymś, co w dużym stopniu byłoby możliwe do wykonania, jednakże chcę mieć absolutną pewność, że wszystko, co będzie ustalane w Brukseli, będzie rzeczywiście dotrzymane z tamtej strony" – mówił szef rządu podczas konferencji prasowej.

Minister ds. europejskich potwierdził, że odbędzie spotkania "na wysokim szczeblu" z przedstawicielami KE i zadeklarował, że udaje się na nie "z gotowością do dialogu”.

Reklama

KE na początku czerwca zaakceptowała polski KPO, co było krokiem w kierunku wypłaty przez UE 23,9 mld euro dotacji i 11,5 mld euro pożyczek w ramach Funduszu Odbudowy, jednak pieniądze nie zostały wypłacone. KE zaznaczyła, że polski KPO "zawiera kamienie milowe związane z ważnymi aspektami niezależności sądownictwa, które mają szczególne znaczenie dla poprawy klimatu inwestycyjnego i stworzenia warunków dla skutecznej realizacji" i że "Polska musi wykazać, że te kamienie milowe zostały osiągnięte przed dokonaniem jakichkolwiek wypłat w ramach Funduszu Odbudowy". Jednym z oczekiwań KE była likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, co stało się w połowie lipca, gdy weszła w życie prezydencka nowela ustawy o SN. Wątpliwości co do tego, czy nowe przepisy spełniają tzw. kamienie milowe w tej sprawie wyrażali w ostatnim czasie niektórzy przedstawiciele Komisji.

Pod koniec lipca szefowa KE Ursula von der Leyen mówiła "DGP", że aby otrzymać środki z KPO, Polska musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych w sądownictwie. Przyznała, że ustawa likwidująca Izbę Dyscyplinarną jest ważnym krokiem, jednak "nowelizacja ustawy o SN nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej". Von der Leyen podkreślała, że Polska musi również w pełni zastosować się do postanowienia TSUE, co jeszcze nie nastąpiło, a w szczególności "nie przywrócono do orzekania zawieszonych sędziów i nadal obowiązuje dzienna kara finansowa".

TSUE latem 2021 r. zobowiązał Polskę do natychmiastowego zawieszenia stosowania przepisów odnoszących się do uprawnień Izby Dyscyplinarnej SN w kwestiach m.in. uchylania immunitetów sędziowskich. W związku z niewykonaniem tego postanowienia w końcu października zeszłego roku TSUE zobowiązał Polskę do zapłaty na rzecz Komisji Europejskiej kary w wysokości 1 mln euro dziennie.