O tym, jak i gdzie znaleźć dodatkowe środki unijne dla Ukrainy i dla państw członkowskich w reakcji na rosyjską agresję, we wtorek w Brukseli będą rozmawiali unijni ministrowie ds. finansów i gospodarki.

Skomplikowana sytuacja w UE

Sytuacja w UE w tej kwestii jest jednak skomplikowana, bo w budżecie UE tych środków nie ma. Można zatem pieniądze pożyczyć na rynkach albo dokonać rewizji budżetu.

Mówił o tym podczas niedawnego posiedzenia komisji budżetowej PE w Brukseli szef Dyrekcji Generalnej ds. budżetu Komisji Europejskiej Gert Jan Koopman.

Reklama

Budżet UE w obecnym kształcie nie jest w stanie temu wszystkiemu sprostać. (...) Potrzebujemy więcej pieniędzy albo musimy całkowicie zmienić nasze priorytety, ale osobiście nie wierzę, aby ta druga opcja była możliwa. W budżecie UE 98 proc. wydatków zostało alokowanych - powiedział Koopman. Dodał, że w związku z tym KE może w imieniu krajów UE pożyczać środki na rynkach finansowych, a państwa członkowskie mogą samodzielnie udzielać grantów.

Wcześniej również komisarz UE ds. budżetu Johannes Hahn dawał do zrozumienia, że dodatkowych środków nie ma budżecie i można rozmawiać o zmianach wieloletnich ram finansowych, ale takie decyzje muszą podjąć same kraje członkowskie.

Reakcja europosłów PiS i PO

Europoseł Bogdan Rzońca (PiS), który pracuje w komisji budżetowej PE, zwraca uwagę, że w obliczu rosyjskiej agresji wobec Ukrainy i pogarszającej się sytuacji europejskiej gospodarki, potrzebna jest unijna jedność. Dzisiaj najważniejszą sprawą jest wojna na Ukrainie, ważniejszą nawet niż inflacja w UE. Jeśli nie pomożemy Ukrainie w najbliższych miesiącach - my jako UE, ale też świat, USA, Wielka Brytania, Kanada - Władimir Putin może wygrać – powiedział.

Jak podkreślił, UE musi znaleźć na taką pomoc nowe środki. Propozycja uelastycznienia wieloletnich ram finansowych wywoła na pewno kontrowersje w krajach bardzo zadłużonych, takich jak Włochy, Grecja czy Hiszpania. Nie będą chciały zrzec się części swoich pieniędzy na rzecz wsparcia Ukrainy. Uważam jednak, że można znaleźć dodatkowe środki w ramach przesunięć w przyszłorocznym budżecie UE. W tej sprawie potrzebna jest jednak zgoda państw. Druga propozycja to wspólna, unijna pożyczka. Moim zdaniem realizacja obu scenariuszy jest niezbędna, by pomóc Ukrainie w obliczu wojny – powiedział.

Reklama

Rzońca dodał, że należy rozważyć też zwiększenie budżetu UE na lata 2021-2027 poprzez zwiększenie składek państw członkowskich. Nie będzie to jednak łatwe w obliczu spowolnienia gospodarczego w UE. Unijne stolice nie będą chętne na przeznaczenie dodatkowych środków do wspólnego budżetu – zaznaczył.

Zdaniem europosła PiS, budowanie jedności UE powinno uwzględnić wypłatę pieniędzy dla krajów, które nie otrzymały dotąd z różnych powodów pomocy w ramach Funduszu Odbudowy. Putin sprawdza solidarność państw UE i czeka na rozłam. Odpowiedź UE musi być szybka i jednoznaczna - wskazał.

W opinii Rzońcy w sprawie zablokowanych 3 mld euro unijnej pomocy makrofinansowej dla Ukrainy, unijne stolice powinny wywrzeć presję na Niemcy. Te pieniądze trzeba jak najszybciej przekazać Ukrainie, która mierzy się z rosyjską agresją. To racja stanu UE, aby te środki jak najszybciej uruchomić. Pogrzebne jest też porozumienie w sprawie wypłaty Ukrainie w przyszłym roku zapowiedzianych przez Komisję Europejska 18 mld euro unijnego wsparcia - wskazał.

Europoseł Jan Olbrycht (PO) powiedział PAP, że w obecnym budżecie UE nie ma wystarczających pieniędzy, by stawiać czoła wyzwaniem, z jakimi mierzą się Ukraina i UE po wybuchu wojny.

Wojna zmieniła sytuację. W budżecie UE na lata 2021-2027 nie ma wystarczających środków, które można byłoby przesunąć m.in. na wsparcie makrofinansowe dla Ukrainy. Nawołujemy więc do pilnej rewizji tego budżetu, bo takie środki powinny się w nim znaleźć. Mam na myślę zwiększenie wielkości unijnych ram finansowych, jak i wprowadzenie nowych mechanizmów wewnętrznych, dzięki którym środki unijne, które nie zostały wydane, zostaną w budżecie – znaczył.

Jak dodał Olbrycht, otwartym pozostaje pytanie, czy Komisji Europejskiej uda się namówić państwa członkowskie na dodatkową składkę do budżetu.

W Brukseli rozważana jest też opcja zaciągnięcia nowego długu. Rynki finansowe na pewno odpowiedziałoby na to pozytywnie. Nie wymagałoby to też zgody parlamentów państw członkowskich, ale tylko rządów. Co jednak ważne, potrzebna byłaby jednomyślności tych wszystkich rządów. W tej sprawie na pewno będzie duża różnica zdań między państwami członkowskimi – zaznaczył europoseł PO. Jak dodał, można połączyć też te dwie kwestie – w części zrewidować budżet, a w części pożyczyć środki.

Z Brukseli Łukasz Osiński