W 2011 r., jako minister środowiska, ogłosił pan niemiecki plan wyłączenia wszystkich elektrowni atomowych w Niemczech do 2022 r. Co pan sądzi o tej decyzji teraz?
Pozostaję przekonany, że prąd generowany przez elektrownie nuklearne to nie jest przyszłość i to nie jest rozwiązanie. Nie rozwiązaliśmy problemu magazynowania zużytego paliwa. Konsekwencje używania energii atomowej to horyzont nawet stu lat. Powinnyśmy powstrzymać się od zrzucania ich na przyszłe pokolenia. Jednak teraz mamy sytuację wyjątkową, wojna powoduje kryzys energetyczny. Zmniejszenie podaży energii to element szerszego gospodarczego konfliktu, który Władimir Putin narzuca na Europę. Teraz jestem za tym, by przedłużyć działanie naszych elektrowni atomowych.
Jak rozumiem, dotyczy to tych trzech ostatnich, które planowo miały zostać zamknięte do końca tego roku? Na jak długo chciałby pan przedłużyć ich działanie?
Moja propozycja dotyczy przedłużenia działalności na trzy nadchodzące lata trzech już zamkniętych w ubiegłym roku elektrowni i trzech, które planowo miały zostać zamknięte w tym roku. One łącznie w 2021 r. generowały 12 proc. niemieckiej konsumpcji energii. Chodzi mi o ustabilizowanie jej produkcji. Nie tylko dla Niemiec, ale i innych państw Europy. Oczywiście z powodu wojny i kryzysu energetycznego, celowo wywołanych przez Putina.
Reklama