Scholz "chce wyjść z berlińskiej bańki" - zauważa gazeta, dodając, że "ponad pół roku po zaprzysiężeniu na kanclerza wciąż szuka on właściwego tonu" w komunikacji z obywatelami i mediami.
"Jałowa impreza"
Na spotkanie w klubie w lubeckim porcie, w landzie Szlezwik-Holsztyn na północy kraju, przyszło ok. 150 słuchaczy zaproszonych przez lokalną gazetę "Luebecker Nachrichten".
Odpowiadając na pytania, Scholz wygłaszał "długie przemówienia na temat zasiłku na dzieci, kryzysu w pielęgniarstwie, kryzysu energetycznego, kryzysu na kolei, dochodu obywatelskiego i rozwoju miast. Gdy jeden z jego słuchaczy skarżył się na wyższe od planowanych koszty budowy budynków publicznych, Scholz powiedział, że ważne jest, aby pieniądze były właściwie wykorzystane. Kto mógłby się z nim nie zgodzić? Tak więc impreza, podyktowana dobrymi intencjami Scholza i jego sztabu, pozostaje jałowa" - uważa dziennik.
"Jedyny emocjonalny moment"
Krytyka, która padła z widowni pod adresem ministra finansów Christiana Lindnera za jego wystawne wesele na wyspie Sylt, "była (dla Scholza) prawdziwym łutem szczęścia", bo był to "jedyny emocjonalny moment w jego 90-minutowym występie" - zauważa gazeta.
Najmocniejsze oklaski Scholz dostał zdaniem "Welta" za słowa o... miłości. "Najpiękniejszą rzeczą w życiu jest miłość. Kiedy dwoje ludzi odnajduje siebie i chce się pobrać, nie powinno się tego za bardzo komentować" - stwierdził.
"Rozmowy kanclerskie"
Kolejna "Rozmowa kanclerska" odbędzie się we wrześniu w Essen.
Z Berlina Berenika Lemańczyk