Na szczycie Rady Europejskiej wszystkie państwa zgodziły się na szósty pakiet sankcji gospodarczych wymierzonych w Rosję. Chociaż podczas spotkania ambasadorów Węgry postawiły kolejne żądania, można mieć nadzieję, że to jedynie kolejne podbijanie stawki przez Orbána i nowy pakiet finalnie wejdzie w życie. Kluczowym jego elementem będzie embargo na rosyjską ropę dostarczaną drogą morską, która odpowiada za dwie trzecie europejskiego importu tego surowca ze Wschodu. Kwestię dostaw rurociągiem Przyjaźń odłożono na niesprecyzowane później, dzięki czemu Czechy, Słowacja i Węgry wciąż będą mogły otrzymywać paliwo z Rosji jego południową odnogą. Północna część rurociągu Drużby również formalnie będzie mogła zaopatrywać podpięte do niej kraje, czyli Polskę i Niemcy, jednak oba państwa zapowiedziały całkowitą rezygnację z rosyjskiej ropy do końca 2022 r. Dzięki tej decyzji wprowadzane właśnie embargo do końca grudnia powinno efektywnie ograniczyć jej import nawet o 90 proc. O ile kierunkową decyzję Rady Europejskiej uda się przekuć w obowiązujące prawo.
Dodatkowo z międzynarodowego systemu rozliczeń wyłączony miałby zostać Sberbank. Z dużych rosyjskich banków w SWIFT ostanie się już tylko Gazprombank.

Dwie trzecie budżetu

Reklama
Kilka godzin przed zawarciem porozumienia na szczycie UE Simon Jenkins opublikował na łamach "Guardiana" tekst "The EU should forget about sanctions – they’re doing more harm than good". Według publicysty sankcje może i obniżyły wiarygodność kredytową Moskwy, ale za to wzmocniły jej bilans handlowy, równocześnie dotykając państwa Europy Zachodniej i Środkowej. Należy więc według niego odejść od takiej polityki, gdyż jest ona zwyczajnie nieskuteczna.