Przewoźnicy domagają się obniżenia cen paliw, m.in. poprzez obniżkę akcyzy o 50 proc., zniesienie planowanej od 1 lipca podwyżki za przejazdy autostradami. Na wtorkowym spotkaniu przedstawicieli przedsiębiorstw transportowych z rządem nie zapadły konkretne decyzje i protestu nie odwołano.
Związki zawodowe w dużych przedsiębiorstwach komunikacji miejskiej w Sofii nie zastosowali się do apeli ministra oświaty Nikołaja Denkowa, by o godzinę odłożyć w czasie początek protestu, by nie utrudniać dotarcia do szkół uczniom, którzy tego dnia zdają obowiązkową maturę z języka bułgarskiego. Do opóźnienia akcji protestacyjnej jednak nie doszło, mieszkańcy mieli kłopot z dotarciem do pracy.
W niektórych miastach protesty mają trwać do godz. 14, w innych, takich jak Błagojewgrad i Plewen – nawet do godz. 18.
Czego domagają się protestujący
Pracownicy sofijskiej komunikacji miejskiej domagają się pomocy od państwa. Ich zdaniem ich firma jest postawiona przed wyborem – albo zapłaci za prąd i paliwo, albo wypłaci im pensje. Mer Sofii Jordanka Fandykowa podała, że straty przedsiębiorstwa w warunkach kryzysu energetycznego wynoszą ponad 300 mln euro.
Protesty odbywają się w czasie, gdy w czteropartyjnej koalicji rządzącej trwają trudne rozmowy w sprawie kroków antyinflacyjnych. We wtorek krajowy instytut statystyczny podał, że stopa inflacji za kwiecień wyniosła 14,4 proc. w skali rocznej, najwięcej od 2008 r. Na razie ustalono, że od 1 lipca o 20 proc. mają być podniesione emerytury.