Władze rosyjskie przestały ujawniać niektóre dane statystyczne pozwalające na ocenę realnego stanu gospodarki – zauważył „The Wall Street Journal”. Chodzi o informacje dotyczące wysokości długu publicznego, wymiany handlowej czy poziomu wydobycia ropy naftowej. Dodatkowo Bank Rosji ograniczył zakres danych, które muszą publikować instytucje finansowe. Kreml nie ukrywa, że chodzi o ograniczenie rozpowszechniania informacji, które mogą zostać wykorzystane do wywierania dodatkowej presji na rosyjski rynek i jego uczestników, jak napisała państwowa agencja TASS.
Oficjalny kurs rubla ma niewiele wspólnego z realnym
W praktyce ma to też wzmocnić oficjalne argumenty lekceważące wpływ zachodnich sankcji gospodarczych. W charakterze naczelnego dowodu podaje się zwykle kursy walut. Wczoraj za dolara płaciło się 73,46 rubla, o 7 rubli mniej niż 23 lutego, czyli w przeddzień inwazji, choć w pierwszej reakcji waluta osłabła nawet do 111,76 rubla (4 marca). W praktyce oficjalny kurs ma niewiele wspólnego z realnym. W dodatku waluta została sztucznie wzmocniona poprzez wprowadzenie drastycznych ograniczeń na zakup walut obcych i ich wywóz za granicę, a także poprawę bilansu handlowego, co jest przy okazji jednym ze skutków sankcji, przynajmniej dopóki nie zostanie wprowadzone unijne embargo energetyczne, które wciąż stoi pod znakiem zapytania.