Pytany w Polskim Radiu 24, jaką nauczką dla świata jest wojna na Ukrainie, odparł, że w sensie antropologicznym pokazuje to, iż "nasz ułożony świat może być kruchy i może każdego dnia się skończyć".
"Putin będzie atakował Polskę"
To, co się dzieje, to także opowieść o tym, że autorytaryzm, zło trzeba zawczasu zgasić - zaznaczył. Zwrócił przy tym uwagę, że wielu Rosjan "zmanipulowanych" przez system Władimira Putina, "popiera nie tylko agresję, ale też mordowanie cywilów i regularne ludobójstwo".
Trzeba zrobić wszystko, co jest możliwe, a mam na myśli przede wszystkim sankcje i dostawy broni na Ukrainę, żeby zatrzymać Putina na Ukrainie, bo inaczej spotkamy Putina pod Warszawą, bo inaczej będziemy mieli dużo większe kłopoty - oświadczył. Jak dodał, "Putin będzie atakował Polskę, proszę posłuchać, co mówi (były premier i były prezydent Rosji, wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej) Dmitrij Miedwiediew, który jest jego ustami".
Na początku kwietnia Miedwiediew opublikował na Telegramie komentarz, w którym stwierdził, że "denazyfikacja" Ukrainy ma umożliwić budowę "otwartej Eurazji od Lizbony do Władywostoku".
Powołanie komitetu sankcyjnego?
Według Kowala trzeba "cisnąć naszych partnerów zachodnich, żeby sankcje (wobec Rosji) były pełne - energetyczne, zbrojeniowe, transportowe i bankowe". Zaznaczył, że sam już kilka razy proponował powołanie "komitetu sankcyjnego, który będzie pilnował, aby sankcje były na maksa uszczelnione". Relacjonował przy tym swoje niedawne rozmowy m.in. z senatorami USA, którym wskazywał, że "następne na muszce Putina są Polska i państwa NATO".
Poseł KO podkreślał, że Polska ma prawo oczekiwać, aby stacjonowało na jej terytorium na stałe 30 tys. żołnierzy NATO, wśród nich Amerykanie, ponadto, aby był w Polsce "ciężki sprzęt, który pozwala się bronić na ziemi, jak i w powietrzu".
Bitwa o Donbas
Kowal nawiązał także do spodziewanej "bitwy o Donbas", która może być kluczowa dla dalszego przebiegu wojny na Ukrainie, ale i dla bezpieczeństwa całego regionu. W tym kontekście zaznaczył, że "mamy dwa-trzy tygodnie, żeby dozbroić Ukraińców, którzy chcą się bić". Chodzi o to, żeby dać Ukraińcom możliwość, by wyrzucili Rosjan do Rosji, czyli poza granice. W innym przypadku, jeśli (Rosjanie) wygrają, to pójdą dalej i wrócimy do sytuacji, jaką mieliśmy dwa-trzy tygodnie temu. A za dwa-trzy lata będą się dobijali do Polski - ostrzegał.