Budżet dla najuboższych i dla rodzin wielodzietnych będzie się nazywał rezerwą solidarności społecznej. By ją zasilić kilkoma miliardami złotych, trzeba będzie podnieść akcyzę na wódkę, piwo, niektóre auta nowe i importowane.

Rezerwa jest tylko jednym z wielu pomysłów na uratowanie Polski przed podzieleniem losu np. Islandii. Jej gospodarka nie wytrzymała załamania się rynku finansowego na świecie, co w efekcie uderzyło również w społeczeństwo. Donald Tusk uradził więc wraz ze swymi ministrami, że trzeba zebrać różne pomysły w całość i stworzyć - jak to nazwał rząd - plan stabilności i rozwoju.

Plan antykryzysowy zakłada duże poprawki w budżecie. Minister finansów Jacek Rostowski przyznał, że utrzymanie wzrostu gospodarczego na poziomie 4,8 procent w 2009 roku jest nierealne. Wyliczył, że wzrost będzie wynosił około 3,7 proc. "To oznacza, że będą niższe dochody budżetowe z podatków o ponad 1,7 mld zł" - powiedział Rostowski.

Donald Tusk obiecał podczas dzisiejszej konferencji prasowej, że mimo niższych dochodów z podatków i kosztownych działań antykryzysowych rząd nie zamierza zwiększać deficytu budżetowego. "Wszystkie nasze działania - opiewające w sumie na kwotę powyżej 91 miliardów złotych - nie mogą podważać naszej wiarygodności jako kraju, który utrzymuje stabilność finansów publicznych" - mówił Tusk.

91,3 mld zł na działania antykrysowe musi wystarczyć, by zrealizować wiele założeń. Podstawowym jest to, że na rynku powstanie silny system poręczeń i gwarancji dla gospodarki. Ma to kosztować aż 40 miliardów złotych. Kolejne 20 miliardów to pieniądze, które pójdą na kredyty dla małych i średnich przedsiębiorstw. Grube miliardy pójdą też na inwestycje, które mają być później refinansowane z funduszy unijnych.

Biorący udział w konferencji szef doradców strategicznych premiera Michał Boni powiedział, że sporo kosztować ma budowa infrastruktury telekomunikacyjnej w Polsce. Obiecał, że do większości polskich szkół i domów dotrze szerokopasmowy internet.

Donald Tusk zapowiedział również poważne ulgi inwestycyjne dla firm. Mówił, że w koszty będzie można wliczyć nawet do 100 tysięcy euro, które firma przeznaczy na inwestycje. Boni dodał, że pod szczególną ochroną znajdą się firmy kooperujące z branżą motoryzacyjną oraz eksporterzy.











Reklama