Wicepremier i szef resortu rolnictwa poinformował, że Mateusz Morawiecki też nie pójdzie do rolników. Gość programu Radia ZET pytany przez Beatę Lubecką: Gdzie jest ta poprawa relacji z rolnikami, którą zapowiadał na początku swej kadencji?, Kowalczyk odpowiada: Co ja mogę zrobić, jak do tanga trzeba dwojga?. Opowiedział, że z Michałem Kołodziejczakiem spotykał się wiele razy. I tak jest deklaracja, że my nic nie robimy – komentuje wicepremier. To, że pan Kołodziejczak chce startować do wyborów parlamentarnych, to prawdopodobnie jest to główny motyw wszelkiego rodzaju strajków. Znam tę historię z poprzednich lat – odpowiada szef resortu rolnictwa.

Reklama

Kowalczyk zaświadcza, że Prawo i Sprawiedliwość robi dla rolników co może. Robimy to, co jest w naszej możliwości na maxa. Niemożliwych rzeczy nie można od nas oczekiwać. Świadomi i rozumni rolnicy to wiedzą – komentuje Kowalczyk. Gość Beaty Lubeckiej pytany o ceny nawozów, zapewnia, że nie ma możliwości ich obniżenia. To jedyna rzecz, której nie możemy zrobić. To jedyny niezrealizowany postulat. To nie jest tak, że od wyjazdu rolników na drogę można zmniejszyć ceny nawozów – mówi.

Kowalczyk o Pegasusie

Gość Radia ZET zapytany o to, czy nie oburza go to, że lider AgroUnii mógł być inwigilowany Pegasusem, Kowalczyk odpowiada: Mógł, wiele osób zaczyna mówić, że mógł, a ostatnio okazało się, że nikt był inwigilowany. Wicepremier dodaje, że „jeśli chce się z siebie zrobić bohatera, to się mówi, że jest się inwigilowanym przez Pegasusa”. Nawet jeśli byłem podsłuchiwany, to oznacza to, że sąd wyraził na to zgodę. Przy jakiejś okazji, być może. Tak każdy powinien do tego podchodzić - podsumowuje.