Przypomina się anegdota z kozą. Rabin polecił rodzinie, która miała zbyt ciasne lokum, żeby wzięli kozę. Potem kazał im ją wyprowadzić i rodzina od razu poczuła ulgę. Podobnie z Turowem: sami sprowadziliśmy na siebie kłopot, żeby teraz ogłosić triumf. Łatwo policzyć, że „sukces” kosztować nas najpewniej będzie ok. pół miliardazłotych.
I tu pierwszy paradoks: brzmienie umowy z końca września było niemal identyczne z tym, które podpisano kilka dni temu. Różnica: czas obowiązywania umowy – ostatecznie Polsce udało się wynegocjować pięć lat zamiastsiedmiu.