Od dziś główna stopa Narodowego Banku Polskiego wynosi 1,75 proc. Środowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej było trzecim z rzędu, na którym cena pieniądza została podniesiona. Tym razem wzrost wyniósł

0,5 pkt proc. Stopy są jednak nadal głęboko poniżej poziomu inflacji, która w listopadzie osiągneła 7,7 proc.

RPP spodziewa się, że w dłuższym okresie tempo wzrostu cen będzie hamować. Ale jest ryzyko, ze inflacja będzie powyżej celu NBP.

„Aby ograniczyć to ryzyko, a wiec dążąc do obniżenia inflacji do celu NBP w średnim okresie, Rada postanowiła ponownie podwyższyć stopy procentowe. Będzie to także oddziaływać w kierunku ograniczenia oczekiwań inflacyjnych” – stwierdziła Rada Polityki Pieniężnej.

Wzrost stóp oznacza, że polityka gospodarcza jest bardziej ostrożna i restrykcyjna. W podobny sposób działa zmniejszanie deficytu finansów publicznych. Według Łukasza Czernickiego, głównego ekonomisty Ministerstwa Finansów, tegoroczny deficyt liczony według metodologii unijnej wyniesie poniżej 4 proc. PKB.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

To sporo mniej niż prognozowane dotychczas 5,3 proc. PKB. To, co moglibyśmy zrobić najgorszego, to bardzo intensywnie schłodzić gospodarkę, czy za pomocą polityki monetarnej, czy fiskalnej – mówi jednak w wywiadzie dla DGP Czernicki.

Zgadza się z ocenami ekonomistów, że efektem rządowej tarczy antyinflacyjnej będzie zmniejszenie inflacji na początku przyszłego roku do 6,5–7 proc.

Pozytywna role odegra też Polski Ład. W pierwszej fazie zadziała jako transfer osłonowy, antyinflacyjny. Bo dwie trzecie podatników dostanie dodatkowe pieniądze (spadnie presja na podwyżki – red.) – podkresla

Czernicki.

Reklama

Dodaje także, że jeśli z powodu rozpowszechniania się Omikrona, nowej mutacji COVID-19, pojawiłyby się perturbacje, możliwe są kolejne tarcze.

CZYTAJ WIĘCEJ w CZWARTKOWYM WYDANIU DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>