- Ten kryzys jest teraz absolutnie czymś, co jest z powrotem pod kontrolą. Więcej paliwa jest teraz dostarczane na stacje benzynowe niż sprzedawane, jesteśmy przekonani, że rynek może to rozwiązać - mówił Clarke w stacji Sky News. Poinformował, że w miniony weekend paliwa brakowało na 60 proc. stacji benzynowych, ale w środę ten odsetek spadł do 27 proc. i sytuacja "będzie się nadal poprawiać". Potwierdził, że 150 wojskowych kierowców nadal pozostaje w gotowości, aby w razie potrzeby prowadzić cysterny, bo to brak kierowców jest źródłem problemu. Do tej pory wojskowi kierowcy nie zostali użyci.
Powiedział też, że rząd pracuje nad usunięciem zatorów, które powstały w czasie pandemii Covid-19 w systemie egzaminowania na prawo jazdy uprawniające do kierowania ciężarówkami, a także, że zachęca tych kierowców, którzy odeszli z zawodu, do powrotu do pracy. - Najważniejszą wiadomością jest to, że odporność łańcucha dostaw paliwa poprawia się. Jeśli ludzie będą po prostu robić normalne zakupy, sytuacja sama się skoryguje - zapewnił Clarke.
"Słowna lub fizyczna agresja"
Jednak jak informują brytyjskie media, sytuacja nie wszędzie chce się sama skorygować i z wielu miejsc w kraju wciąż napływają doniesienia o problemach z zaopatrzeniem w paliwo. Szef stowarzyszenia właścicieli stacji benzynowych PRA Gordon Balmer powiedział, że faktycznie sytuacja z zaopatrzeniem poprawia się, ale niepokojące są doniesienia o rosnącej liczbie przypadków słownej lub fizycznej agresji wobec pracowników stacji ze strony sfrustrowanych kierowców.
Krajowy Związek Farmerów (NFU) ostrzegł w czwartek, że braki w zaopatrzeniu mogą prowadzić do prób kradzieży paliwa na prowincji. O tym, że kradzieże coraz częściej się zdarzają świadczy też opisywana w czwartek w mediach historia z Portsmouth na południu Anglii, gdzie złodzieje w miniony weekend w nocy podjechali dwoma ciężarówkami do stojącej na parkingu cysterny i wypompowali z niej 30 tys. litrów paliwa o wartości 45 tys. funtów.
Z zaopatrzeniem w paliwo mają problemy nawet najlepiej zarabiający. Jak podała stacja Sky News, w środę po południu w kolejce na stacji benzynowej w miejscowości Wilmslow zauważony został Bentley należący do piłkarza Manchesteru United Cristiano Ronaldo, choć po benzynę nie pojechał osobiście Portugalczyk, lecz jego kierowca. Po sześciu godzinach i 40 minutach oczekiwania odjechał nie kupiwszy paliwa.