W komentarzach gazety zgadzają się, co do tego, że główną odpowiedzialność ponosi administracja prezydenta Joe Bidena.

"Financial Times": Błędna ocena będzie prześladowała Bidena

"To były prezydent Donald Trump zapowiedział, że wojska amerykańskie opuszczą kraj do końca 2021 roku, o ile talibowie spełnią warunki podpisanego w zeszłym roku porozumienia pokojowego. Ale kontynuowanie wycofywania wojsk było wyborem Bidena" - wskazuje "Financial Times". Gazeta zaznacza, że wewnątrzkrajowy koszt polityczny będzie dla Bidena stosunkowo mały, bo większość Amerykanów jest przeciwna niekończącym się interwencjom zagranicznym, a obecność w Afganistanie była coraz trudniejsza do "sprzedania" politycznie. "Jednak z punktu widzenia globalnej pozycji Ameryki, błędna ocena będzie prześladowała Bidena do końca jego prezydentury" - podkreśla dziennik.

Reklama

"FT" zwraca uwagę, że upadek Afganistanu nie jest wyłącznie efektem błędów militarnych i wywiadowczych, lecz tego, że przez 20 lat nie udało się tam zbudować funkcjonującego państwa. Przypomina, że choć prezydent George W. Bush obiecywał nowy plan Marshalla dla Afganistanu, a USA wydały biliony dolarów na operacje wojskowe, nie przeznaczono wystarczających środków na budowę struktur państwowych. Odpowiedzialność ponoszą też kolejne afgańskie rządy, które pogrążone były w korupcji i chaosie, a ponadto nie chciały zawrzeć porozumienia z talibami, gdy ci byli relatywnie słabi.

"FT" pisze też, że z wycofania się z Afganistanu można wyciągnąć szersze wnioski na temat amerykańskiego zaangażowania. "Zrozumiałe jest pragnienie Białego Domu, aby uporać się z uporczywymi problemami polityki zagranicznej i skupić się na Chinach. Jednak porzucenie Afganistanu budzi wątpliwości co do głębi zaangażowania USA w sprawy domniemanych sojuszników i determinacji w doprowadzeniu militarnego uwikłania do gorzkiego końca. Gdy jeden z największych i najbardziej kosztownych priorytetów polityki zagranicznej Sojuszu Północnoatlantyckiego w tym stuleciu imploduje, Pekin nie straci tej lekcji" - wskazuje "FT".

"The Times": Wycofanie się jest niewymuszone i niepotrzebne

Reklama

Również "The Times" przypomina, że administracja Trumpa planowała wycofanie wojsk z Afganistanu, jeśli zostaną spełnione pewne warunki - talibowie wstrzymają ataki, zaangażują się w negocjacje i zerwą związki z Al-Kaidą - tymczasem wojska USA wyjeżdżają mimo to. "Zdumiewająco szybki upadek konstytucyjnego rządu w Afganistanie nastąpił, ponieważ prezydent Biden postanowił sprowadzić do domu wszystkie wojska amerykańskie do czasu 20. rocznicy ataków z 11 września" - podkreśla "The Times".

"Wycofanie się USA z Afganistanu jest niewymuszone i niepotrzebne, a także pozostawia istotne zadanie nieskończone. Początkowa interwencja po atakach z 11 września była sprawiedliwą i konieczną wojną mającą na celu wyeliminowanie zagrożenia terrorystycznego, które teraz prawdopodobnie znów się pojawi. Koszt ludzki dla Afgańczyków, zwłaszcza kobiet, będzie ogromny. Zagrożenie dla zachodniego bezpieczeństwa będzie tylko rosło. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy nie mogą odwracać wzroku od tego, co teraz wydarzy się w Afganistanie i w regionie. Mogą jedynie próbować łagodzić szkody" - pisze "The Times".

Gazeta przypomina, że gdy kierowana przez USA koalicja skutecznie interweniowała po agresji Iraku na Kuwejt, prezydent George H.W. Bush powiedział, że Ameryka na szczęście skutecznie pozbyła się syndromu wietnamskiego, czyli niechęci do zagranicznych interwencji. "Wydaje się, że Biden zamierza temu zaprzeczyć. Lekcja, jaka płynie z sytuacji, gdy Zachód stał z boku konfliktu, jak to miało miejsce w Bośni i Syrii, jest taka, że brak interwencji ma wysoką cenę" - konkluduje "The Times".

"Daily Telegraph": Za ten błąd najmocniej zapłacą Afgańczycy

"Daily Telegraph", również uważający wycofanie się z Afganistanu za kosztowny błąd, za który najmocniej zapłacą Afgańczycy, wskazuje jednak, że w obecnej sytuacji nie ma już odwrotu od tej decyzji. "Co teraz robi Zachód? Po podjęciu decyzji o wyjściu do 11 września - daty symbolicznej, ponieważ to właśnie ataki na USA ze strony wyszkolonych w Afganistanie terrorystów doprowadziły do zaangażowania NATO - nie ma już odwrotu. Zlikwidowano bazy, pozostawiono skomplikowaną i kosztowną broń, którą przechwycili talibowie lub wodzowie plemienni i nie ma już infrastruktury umożliwiającej powrót wojsk zachodnich. Tak samo jak poparcia politycznego, którym cieszyły się one, gdy w Kabulu był przyjazny rząd" - pisze dziennik.

Gazeta zwraca uwagę, że celem interwencji w 2001 roku nie było obalenie talibów samo w sobie, i gdyby nie udzielali oni schronienia Al-Kaidzie, mogliby być u władzy przez minione 20 lat. "Jednak wszelkie oznaki tego, że Afganistan ponownie będzie stanowił zagrożenie dla bezpieczeństwa Zachodu będą wymagały reakcji militarnej, która nie będzie polegała na +wkroczeniu do akcji+" - pisze.

Według gazety, w przypadku ewentualnych rozmów z talibami, warunkiem minimum musi być bezpieczeństwo tych Afgańczyków, którzy pomagali zachodnim siłom. "Prawda jest jednak taka, że talibowie nie muszą negocjować. Niewiele można teraz zrobić, aby zapobiec nieuniknionemu finałowi tej tragedii" - podsumowuje "Daily Telegraph".