Chociaż liczba zachorowań oraz covidowych zgonów radykalnie się zmniejszyła, to rząd nie przestał bombardować Polaków przestrogami przed nadciągającą katastrofą. Od kilku dni ma argument dodatkowy: zakażenia, wciąż nieliczne, przestały spadać.
To działanie robi wrażenie drażniącej przesady, ale ma cel. Rząd wciąż liczy na zmuszenie krnąbrnych osób do szczepień. Jest nowy powód – wariant Delta. Rządowi eksperci mają rację: wyrządza on szkodę bardziej niezaszczepionym niż zaszczepionym – brytyjskie dane wykazują to jednoznacznie. To wystarczający powód, by próbować zmienić niekorzystne proporcje między jednymi i drugimi. Na razie nie mamy nawet połowy obywateli po dwóch dawkach. Co skądinąd jest europejską normą, więc tu akurat brak podstaw do szczególnego wstydu.

Macron wytycza szlaki?

Reklama

Debatę, dlaczego lepiej się poddać „eksperymentowi medycznemu”, jak sceptycy nazywają szczepienia, niż nie, uważam za stratę czasu. Widzimy za to w ostatnich dniach nowe zjawisko. Coraz więcej europejskich rządów decyduje się na poddanie niezaszczepionych restrykcjom, i to nie tylko dotyczącym przekraczania granicy. Opowieść Aleksandra Kwaśniewskiego, jak to nie mógł wejść do austriackiej restauracji, bo zapomniał telefonu z odpowiednią aplikacją, jest symptomatyczna.

Reklama

CZYTAJ WIĘCEJ W WEEKENDOWYM MAGAZYNIE DZIENNIKA GAZETY PRAWNEJ>>>