Do trzech razy sztuka - oby to powiedzenie nie okazało się prorocze dla rumuńskiego rynku finansowego. Eksperci wprawdzie twierdzili, że kryzys nie dotrze do naszego regionu, ale widząc, co dzieje się w Rumunii i na Węgrzech, zmieniają zdanie.

Węgierski indeks BUX na początku notowań spadł o 8,9 proc. Jednak tu - w przeciwieństwie do rumuńskiego indeksu BET - wszyscy spodziewali się takiego scenariusza. Węgry bowiem pogrążone są w finansowym chaosie. Forint traci na wartości, giełda dogorywa, a wskaźniki gospodarcze pokazują, że kraj wkracza w fazę recesji. Tymczasem, o Rumunii nikt do tej pory nie mówił jak o ofierze globalnego kryzysu. Nikt nie stawiał jej w szeregu z takimi krajami jak Islandia, która omal nie zbankrutowała.

Niestety, mimo zapewnień polityków, kryzys dociera do naszego regionu. Ukraina - zaliczana do rozwijających się rynków - jako piąte z kolei państwo zwróciła się do Międzynarodowego Funduszu Walutowego o pomoc.



Reklama