Według "Faktu" posłowie "od początku kadencji wlali do baków swoich prywatnych aut w sumie blisko 7 cystern paliwa". "Za ten przywilej płacą podatnicy. Posłowie otrzymują zwrot za paliwo, jeśli podróż odbyła się +w związku z pełnieniem mandatu+" - czytamy.
"Uwzględniając kilometrówkę, miesięcznie do paliwa dopłacimy im 2925 zł. Od początku kadencji (koniec 2019 r. i cały 2020 r.) limit ten wyniósł 40 954,20 zł. I jak wynika ze sprawozdań z wydatków na biur, taki limit do cna wyjeździło kilkunastu parlamentarzystów" - pisze "Fakt".
Wśród nich, jak dodaje, jest Tomasz Siemoniak (KO). Jeżdżę do swojego okręgu wyborczego do Wałbrzycha. Mamy pandemię i transport publiczny jest ograniczony, więc jeżdżę samochodem - powiedział dziennikowi.
Ile paliwa wyjeździli politycy?
Siemoniak, jak podaje gazeta, "wyjeździł" 40 954 zł. Z kolei Kamil Bortniczuk z klubu PiS - 40 945 zł, a Małgorzata Chmiel z KO - 40 954 zł.