Jak poinformował PAP rzecznik Polskiej Grupy Górniczej (PGG), do której należy katowicka kopalnia, górnika znaleziono w środę rano zakleszczonego w kabinie lokomotywy, którą kierował. Miał obrażenia klatki piersiowej. Podjęta natychmiast reanimacja nie przyniosła rezultatu.
Wypadek 690 metrów pod ziemią
Do wypadku doszło 690 metrów pod ziemią w rejonie szybu kopalni Murcki-Staszic (jedna z dwóch części kopalni Sraszic-Wujek). Okoliczności wypadku wyjaśniają kopalniane służby oraz Okręgowy Urząd Górniczy w Katowicach. Wstępne ustalenia wskazują, że kierowana przez górnika maszyna mogła zahaczyć o element podziemnej infrastruktury, co spowodowało zakleszczenie pracownika w kabinie.
Zmarły górnik był doświadczonym pracownikiem, w kopalni pracował od 10 lat. To czwarta w tym roku ofiara wypadków w kopalniach węgla kamiennego. Na początku marca w należącej do PGG kopalni Mysłowice-Wesoła, na skutek niekontrolowanego opadu skał stropowych 665 m pod ziemią, zginęli dwaj górnicy w wieku 33 i 50 lat, a dwaj inni trafili do szpitali. Wcześniej, 19 lutego, 33-letni górnik zginął przysypany węglem w kopalni Ziemowit w Lędzinach, również należącej do PGG.
Ponadto do śmiertelnych wypadków doszło w tym roku w kopalni Rudna w zagłębiu miedziowym, gdzie 7 kwietnia podczas robót strzałowych zginął 51-letni górnik, a także w odkrywkowej kopalni surowców mineralnych Kronowo VII w woj. warmińsko-mazurskim, gdzie 6 kwietnia zginął pracownik firmy usługowej.
W całym ub. roku w krajowym górnictwie zginęło 16 osób (w tym 9 w kopalniach węgla kamiennego), wobec 23 śmiertelnych ofiar w roku 2019.