Minister zdrowia odniósł się do zorganizowanej w sobotę konferencji posłów Platformy Obywatelskiej. - My w tym czasie pracowaliśmy intensywnie, ale informacje, które były tam przedstawiane wymagają pewnego wyjaśnienia. Z jednej strony mamy intensywną pracę struktur rządowych, wojewodów, a z drugiej strony mamy manipulacje, wymyślanie nowych, nieistniejących problemów - powiedział Niedzielski.
Masowe testowanie?
Szef resortu zdrowia odniósł się do postulatu masowego testowania zaproponowanego przez PO.
Zwracał uwagę, że infrastruktura pozwalająca na testowanie pacjentów w kierunku Covid-19 została w ciągu ostatniego półrocza rozbudowana i w tej chwili jesteśmy w stanie wykonywać powyżej 160 tys. testów na dobę. Przekazał, że mamy sieć blisko 300 laboratoriów, a jeszcze we wrześniu było ich około 100.
Minister wskazał też, że przez ostatnie trzy dni wykonano powyżej 100 tys. testów. - To potwierdza, że ten potencjał nie jest potencjałem fikcyjnym, tylko służy obywatelom. Każdy, naprawdę każdy, kto chce wykonać test, może taki test przeprowadzić - oświadczył.
Niedzielski przypomniał też, że testy na obecność koronawirusa wykonywane są nie tylko na zlecenie lekarzy, ale można zgłosić się na nie samodzielnie przez formularz internetowy. Po przesłaniu zgłoszenia, konsultanci domowej opieki medycznej oddzwonią i umówią na konkretny termin. - Przez ostatnie dni dochodzimy do mniej więcej liczby 10 tys. zleceń przez tę część systemu - dodał szef MZ.
- Od przyszłego tygodnia nawet telefon od konsultanta nie będzie potrzebny, o ile osoba będzie potrafiła potwierdzić swoją tożsamość przy użyciu Profilu Zaufanego - poinformował minister zdrowia.
Skrajna manipulacja PO?
Zapewnił, że przeprowadzenie testu na Covid-19 nie jest żadną barierą. - Stawianie sprawy w ten sposób, że jest jakieś ograniczenie w tym zakresie jest skrajną manipulacją - ocenił Niedzielski.
Przekazał też, że od stycznia tego roku Polska jest w tej grupie państw, które samodzielnie na dużą skalę bada, z jaką mutacją koronawirusa mamy do czynienia.
- To rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadził rozwiązania gwarantujące wzrost nakładów na opiekę zdrowotną; obecnie te nakłady są powyżej 5,5 proc. PKB, a w 2014 roku wynosiły 4,5 proc. - powiedział minister zdrowia.
Jak mówił, jest "manipulacją" i jest "skandaliczne" wskazywanie, że opozycja "tak bardzo prze, tak bardzo jest za wzrostem nakładów na system opieki zdrowotnej".
Podkreślił, że "to rząd Zjednoczonej Prawicy wprowadził rozwiązania, które gwarantują ten wzrost".
- Ta gwarancja, która kolokwialnie czy popularnie nazywa się ustawą o 6 proc. PKB, jest gwarancją, która właśnie również w stanie epidemii byłą swoistą kotwicą gwarantującą swoistą płynność całego systemu opieki zdrowotnej - powiedział.
- Jeśli porównamy sobie chociażby okresy właśnie tego roku 2014 czy roku 2020, to pomijając już nawet kwestie bezwzględnego wzrostu nakładów, bo to jest oczywiste, to mamy diametralną zmianę - zaznaczył minister zdrowia.
Jak mówił, "w tej chwili te nakłady są powyżej 5,5 proc. PKB, a w roku 2014 wynosiły 4,5 proc. PKB". - Ten 1 proc. PKB, który przyrósł, to jest realne działanie, a nie manipulacja - dodał.
Powroty Polaków bez związku ze wzrostem zachorowań?
- Przypisywanie kwestii powrotów Polaków z Wielkiej Brytanii w okresie około świątecznym i ich testowania ze wzrostem zachorowań odpowiedzialności za rozwój mutacji brytyjskiej w Polsce jest kolejną manipulacją - podkreślił Niedzielski.
Argumenty, że to, iż nie przebadano Polaków, którzy przed Bożym Narodzeniem wracali do kraju z Wielkiej Brytanii, przyczyniło się do trzeciej fali pandemii i rozprzestrzenienia się brytyjskiej mutacji koronawirusa podnosili m.in. politycy opozycji.
Niedzielski na konferencji prasowej w Warszawie odniósł się do zarzutów, że organizując transport z Wielkiej Brytanii dla rodaków przed świętami rząd skazał Polskę na dynamiczny rozwój brytyjskiej mutacji koronawirusa.
- To absolutnie nieprawda, ponieważ po pierwsze decyzje, które podejmowaliśmy, podejmowaliśmy zgodnie z zaleceniami WHO, które pojawiły się, o ile się nie mylę terminu, 20 grudnia. 22 grudnia już przez rząd został wprowadzony zakaz lotów z Wielkiej Brytanii i wszyscy, którzy przyjeżdżali, mieli możliwość zgłoszenia się do sanepidu i wykonania takiego badania - powiedział Niedzielski.
Dodał, że wydał takie polecenie szefowi GIS i ta dyspozycja była realizowana.
- Niemniej jednak przypisywanie temu elementowi odpowiedzialności za rozwój mutacji brytyjskiej w Polsce jest kolejną manipulacją. Manipulacją, ponieważ jeśli popatrzymy na wszystkie kraje dookoła - czy to Niemcy, czy to będą Czechy, Słowacja, czy inne kraje Europy, wszędzie ten systematyczny rozwój udział mutacji brytyjskiej jest odnotowywany, niezależnie od tego, w którym momencie ten zakaz lotów był wprowadzony - dodał szef MZ.
Przypomniał, że przyspieszenie pandemii miało miejsce pod koniec lutego, czy też nawet na początku marca. - Stąd łączenie tego, co działo się 20, 21 grudnia z sytuacją z początku marca, że to był czynnik sprawczy, jest oczywiście kolejną manipulacją - podkreślił Niedzielski.
Godziny policyjnej nie będzie?
- Jeśli dynamika zakażeń nie będzie słabła, to będziemy rozważali kolejne obostrzenia; nie ma uzgodnień, żebyśmy obostrzenia wprowadzali automatycznie po spełnieniu jakiegoś parametru - podkreślił podczas sobotniej konferencji prasowej minister zdrowia.
Szef resortu zdrowia pytany o możliwe dalsze obostrzenia, mówił, że rząd nie patrzy obecnie na bezwzględną liczbę zachorowań, tylko na dynamikę zakażeń. - Jeśli ta dynamika nie będzie słabła, będziemy rozważali kolejne obostrzenia - zapowiedział.
Niedzielski był pytany o deklarację doradcy premiera prof. Andrzeja Horbana, który stwierdził, że jeśli trzy dni z rzędu liczba zakażeń przekroczy 30 tys., wówczas trzeba spodziewać się "twardego lockdownu".
- Nie ma takich uzgodnień, nie ma takiej decyzji, żebyśmy obostrzenia automatycznie wprowadzali, jeżeli jakiś parametr będzie spełniony - odpowiedział szef resortu zdrowia.
- Na pewno bardzo wnikliwie obserwujemy sytuację, natomiast nie ma jeszcze takiej decyzji - dodał Niedzielski.
Podkreślił też, że "rząd nie rozważa" wprowadzenia godziny policyjnej.
Kiedy szczepionki Johnson&Johnson trafią do Polski?
- Mamy zadeklarowane dwa terminy dostaw szczepionek Johnson&Johnson w drugiej połowie kwietnia; to bardzo wstępne informacje mówiące o dostawie mniej więcej 300 tys. dawek - powiedział minister zdrowia. Podkreślił jednocześnie, że jesteśmy w tym zakresie uzależnieni od producentów.
Jak dodał, to bardzo wstępne informacje o tym, że jeszcze w kwietniu do Polski trafi mniej więcej 300 tys. dawek tych szczepionek.
- Ale zastrzegam, proszę się nie przyzwyczajać do tych liczb, bo one bardzo często się zmieniają i państwo wiecie, że jesteśmy tu niestety uzależnieni od producentów - zaznaczył minister zdrowia.
W Unii Europejskiej dopuszczone są szczepionki firm: Pfizer/BioNTech, Moderna, AstraZeneca i od niedawna Johnson&Johnson. Trzy pierwsze preparaty podaje się w dwóch dawkach, a szczepionkę Johnson&Johnson – w jednej.
Niedzielski odpowiada Arłukowiczowi
- Prosiłbym o pewne wstrzymanie i stonowanie przy ocenach przez byłego ministra zdrowia, którego dorobek wystarczy sprawdzić w internecie, obecnego ministra mierzącego się z zupełnie innymi problemami - powiedział w sobotę minister zdrowia Adam Niedzielski, odnosząc się do wcześniejszych słów europosła Bartosza Arłukowicza (PO).
W sobotę przed południem PO przedstawiła program "Uzdrowimy Polskę" dotyczący ochrony zdrowia. Niektóre z założeń tego programu, to kompleksowe przebadanie po pandemii wszystkich Polaków, uruchomienie 100 najlepszych szpitali, gdzie nie będzie limitów, uruchomienie szybkiej ścieżki dostępu do specjalistów, stworzenie oddziałów rehabilitacji pocovidowej. Program ten prezentował m.in. Arłukowicz, który w latach 2011-2015 był ministrem zdrowia.
- Pozwolę sobie na osobisty komentarz, których staram się unikać, ale które często dotyczą personalnych ataków w moim kierunku - zaznaczył Niedzielski podczas popołudniowej konferencji prasowej, odnosząc się do tej prezentacji PO.
Jak dodał, "poseł Arłukowicz formułuje różne eksperckie opinie, stara się rozliczać i oceniać moją działalność w zakresie walki z Covid-19".
- Prosiłbym o pewne wstrzymanie i stonowanie, bo i takt wymaga, żeby były minister zdrowia, którego dorobek wystarczy sprawdzić poszukując tego w internecie, nie oceniał bieżącego ministra, który mierzy się z zupełnie innymi problemami - zaznaczył Niedzielski.
Bartosz Arłukowicz zwracał przed południem uwagę, że dziś Polska jest liderem pod względem liczby zgonów w Europie i na świecie, a także liczby zakażeń koronawirusem, a jednocześnie jest na końcu listy pod względem liczby testowanych ludzi.
Arłukowicz m.in. krytykował rząd za brak decyzji o utworzeniu sieci białych szpitali - czyli chronionych przed wirusem. - Tam nie będzie ludzi z Covidem, abyśmy mogli bezpiecznie leczyć ludzi z rakiem, z udarem, z zawałem. To jest krytyczny błąd rządu, że te białe szpitale nie zostały utworzone - mówił.
Remedium na brak kadr jest zdaniem PO rezygnacja z egzaminów specjalizacyjnych młodych lekarzy. "Wzywam ministra zdrowia do odstąpienia od egzaminów dla lekarzy, którzy zdają specjalizację. Miejscem tych lekarzy jest szpital, a nie sala egzaminacyjna" - dodawał Arłukowicz. Apelował też o otwarcie programu szczepień.