Unia Europejska, która ma problem z dostawami już zakupionych szczepionek zachodnich, coraz przychylniejszym okiem spogląda na Sputnika V. Rosyjski preparat jest już stosowany na Węgrzech. Europejska Agencja Leków (EMA), która dopuszcza szczepionki do użycia w całej UE, w zeszłym tygodniu sprostowała informacje, jakoby rozpoczęto proces zatwierdzania Sputnika V. W komunikacie podkreślono, że wniosek w tej sprawie nie został jeszcze nawet złożony, choć Rosjanie twierdzą, że jest inaczej.
Za pośrednictwem konta Sputnik V na Twitterze udostępniono zrzut ekranu mający stanowić dowód na to, że wniosek trafił już do EMA (jego autentyczności do tej pory nie potwierdzono). Nie czekając na zielone światło z Unii, Budapeszt już 22 stycznia podpisał umowę na dostawę 2 mln dawek Sputnika V, 6 lutego miejscowy sanepid dopuścił ją do użytku, a w ubiegłym tygodniu rozpoczęto szczepienia, choć na razie w ograniczonej skali. Na Węgry trafiło niecałe 50 tys. ampułek, a całe zamówienie ma zostać zrealizowane w ciągu trzech miesięcy.
Sputnik V został zatwierdzony jednocześnie z brytyjską AstrąZenecą i chińskim Sinopharmem. Kwestia zdobycia szczepionek z Chin i Rosji stała się sprawą narodową, która miała dowodzić skuteczności węgierskiej polityki zagranicznej, przede wszystkim otwarcia na Wschód. Od 15 stycznia coraz głośniej mówiono, że zbyt wolne tempo szczepień jest winą niewystarczających dostaw szczepionek z unijnego rozdzielnika. Zwolennikiem szczepionki rosyjskiej od początku był przede wszystkim minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó.
Reklama