W czwartek prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę o tzw. opłacie cukrowej, która nakłada m.in. podatek na słodzone napoje. Wprowadza ona zmiany w różnych przepisach w związku z promocją prozdrowotnych wyborów konsumentów, m.in. tzw. opłatę cukrową i opłatę za sprzedaż napojów alkoholowych o objętości nieprzekraczającej 300 ml, czyli tzw. małpek.

Reklama

W ocenie polityka Konfederacji Jacka Wilka "jest to absolutnie fałszywa, błędna filozofia, kiedy w czasie kryzysu, w czasie recesji podnosimy podatki, zamiast je obniżać". Kryzys, recesja, spowolnienie gospodarcze to jest czas, kiedy podatki trzeba obniżać, kiedy prawo trzeba upraszczać, kiedy trzeba dawać więcej możliwości rozwoju przedsiębiorcom po to, żeby sobie poradzili, po to, żeby mogli konkurować w skali międzynarodowej. Nasz rząd robi dokładnie odwrotnie - przekonywał.

Podatek cukrowy uderzy przede wszystkim w naszych rodzimych przedsiębiorców produkujących wytwory naszego przemysłu rolno-spożywczego, soki, tego typu przetwory, więc rząd uderza w naszą własną gospodarkę i to jest pierwszy, fundamentalny powód, dla którego my temu się radykalnie sprzeciwiamy, biorąc pod uwagę, ile oszczędności mógłby zrobić rząd - mówił Wilk.

Ocenił też, że urzędnicy nie powinni "uzurpować sobie prawa do tego, co jest dla nas dobre, a co jest dla nas złe". Teraz urzędnicy wymyślili sobie, że za dużo Polacy jedzą cukru, więc trzeba dla ich własnego dobra, czy chcą, czy nie chcą, ograniczyć to spożycie w ten sposób, żeby nałożyć podatek. A co, jeśli urzędnicy dojdą do wniosku, że Polacy jedzą za dużo jajek? A co, jeśli jeszcze kolejni dojdą do wniosku, że Polacy jedzą za dużo cebuli? - pytał Wilk.

Jak podkreślał, kiedy zwiększane są podatki, tym bardziej rośnie szara strefa, i podał przykład alkoholu.