Jak wynika z niedawnego opracowania katowickiego oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP), w kwietniu br. ceny węgla energetycznego w portach ARA (Amsterdam, Rotterdam, Antwerpia) były o 21,6 proc. niższe niż rok wcześniej - w jednym z notowań indeks CIF ARA osiągnął najniższą wartość od 2003 roku - 41,49 USD za tonę surowca o określonych parametrach.

Reklama

W przeliczeniu na warunki portów ARA wartość polskich indeksów cen węgla wyniosła w kwietniu 71,40 USD za tonę dla węgla kierowanego do energetyki oraz 82,85 USD za tonę dla węgla kupowanego przez ciepłownie. Obecnie cena węgla energetycznego w europejskich portach wzrosła do ok. 50 USD za tonę, to jednak nadal znacznie mniej od wartości krajowych indeksów. Zbliżony poziom cen może utrzymać się na międzynarodowym rynku także w kolejnych miesiącach i latach.

Nie jesteśmy w stanie zejść z kosztem produkcji tony węgla energetycznego do takiego poziomu, który dzisiaj i w perspektywie jeszcze 24 miesięcy prawdopodobnie będzie panował w basenie Morza Bałtyckiego, w portach ARA czy nawet w Newcastle w Australii - mówił w minioną środę prezes Węglokoksu Tomasz Heryszek podczas internetowej sesji konferencji Economic Security Forum ECONSEC.

Jego zdaniem, jeżeli węgiel importowany w długim horyzoncie czasowym jest na północy Polski tańszy od surowca krajowego, trudno dziwić się właścicielom źródeł ciepła, że wybierają towar tańszy, starając się przy tym tak dywersyfikować źródła zaopatrzenia, by zapewnić sobie bezpieczeństwo dostaw surowca. W ocenie Heryszka, idealnym rozwiązaniem byłoby zapewnienie krajowych potrzeb na poziomie 60-70 proc. konsumpcji węgla, uzupełniając od 30 do 40 proc. pozostałego zapotrzebowania węglem importowanym.

Jak mówił, obecne ceny w portach ARA czy w porcie w Gdańsku - poniżej 8,50 zł za gigadżul (energii uzyskanej z węgla - PAP) - to cena, która nie mieści się w koszcie produkcji węgla w rodzimych kopalniach.

Z analizy eksperta Instytutu Staszica, dr. Dawida Piekarza, wynika jednak, że w dłuższej perspektywie czasowej - minionych 10 lat - cztery krajowe grupy energetyczne zyskały na zakupach krajowego, a nie importowanego, węgla ok. 6,3 mld zł - oznacza to w okresie 2010-2019 cenę tony węgla niższą o ok. 42 zł od ceny, którą należałoby zapłacić za węgiel sprowadzony z zagranicy.

W czasie, gdy cena węgla - zarówno na polskim, jak i europejskim rynku - spadała, cena energii elektrycznej w Polsce, produkowanego głównie w oparciu o elektrownie węglowe, utrzymywała się na niezmienionym lub większym poziomie.

Reklama

"W latach 2013-2017, gdy ceny węgla zanurkowały dochodząc do obecnych poziomów, cena energii elektrycznej w Polsce wzrosła o około 5 proc., osiągając poziom ok. 165 zł za megawatogodzinę. Zmniejszały się więc koszty paliwa dla energetyki zawodowej, a przychód pozostawał niezmienny, co oznaczało wyższą marżę i realne zyski spółek energetycznych" - wynika z opracowania.

W kolejnych dwóch latach cena energii wzrosła, wobec roku 2016, o ponad 60 proc. i przekroczyła 260 zł za megawatogodzinę, zaś ceny węgla wzrosły w tym czasie o 23 proc. Rosły natomiast ceny uprawnień do emisji CO2. W tym okresie cena węgla importowanego wzrosła ze średnio 11 zł za gigadżul energii do niemal 15 zł za gigadżul, czyli prawie o 40 proc.

Także z zestawienia Urzędu Regulacji Energetyki za lata 2007-2018 wynika, że zależność między cenami węgla a cenami energii nie jest sztywna, a o koszcie energii decydują także inne, obok kosztu paliwa, czynniki. "Porównanie wartości krańcowych dla zestawienia pokazuje np. że cena elektryczności między 2007 a 2018 r. wzrosła o 47 proc., podczas gdy wzrost cen węgla do jej produkcji był niższy i wyniósł 33 proc." - wskazano w analizie.