Jak nie popada, to będzie bardzo tragicznie. Obecnie w centralnej Polsce, na Kujawach czy w Wielkopolsce nie padało przez marzec i kwiecień. Były ogromne wiatry i do tego niskie temperatury nocą - mówił szef Izb Rolniczych.

Reklama

Wyjaśnił, że przymrozki mogły uszkodzić kwiaty drzew owocowych czy truskawek. A brak wody negatywnie wpływa na uprawy jare, rośliny nie rosną. Rzepak potrzebuje dużą ilości wody, bo kształtują się obecnie pęd, pąki i kwiaty. Zaznaczył, że z powodu suszy będą niskie plony.

Jeżeli spadnie deszcz, to uprawy ozime i jare dadzą sobie radę, ale jeżeli w ciągu tygodnia - dwóch nie będzie deszczu, to skutki będą nieodwracalne - powiedział Szmulewicz.

Podkreślił, że rolnicy oczekują poważnej dyskusji na temat programu oszczędności wody w Polsce i sposobów jej zatrzymywania. Wyjaśnił, że chodzi np. o "odbudowę" małych rzek, oczyszczenie rowów i zbudowanie tam stopni wodnych, czy o gromadzenie wody.

Reklama

Szmulewicz zapytany o program małej retencji powiedział, że każdy program dot. gospodarki wodnej jest dobry, ale on nie rozwiąże problemu nawadniania pól, najważniejsze jest zatrzymywanie wody.

Na tzw. "program małej retencji", który realizowany jest przez ARiMR przeznaczone jest 100 mln euro. Dofinansowanie może wynieść do 100 tys. zł, przy czym zwracane jest 50 proc. kosztów kwalifikowanych inwestycji. Pieniądze można przeznaczyć na obiekty i urządzenia chroniące gospodarstwa przed suszą m.in. na instalacje nawadniające, oczka wodne czy studnie głębinowe.

Reklama

Jak poinformował Szmulewicz, kilka dni temu KRIR zwrócił się do Ministra Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej Marka Gróbarczyka z wnioskiem o podjęcie działań w celu przeciwdziałania skutkom suszy. Mają one polegać na wykonaniu niewielkich budowli piętrzących i zatrzymujących wodę na mniejszych rzekach i innych ciekach oraz opracowaniu i wdrożenie planu wykorzystania wód z oczyszczalni ścieków i z odwodnień melioracyjnych do nawadniania upraw, w szczególności budowę zbiorników śródpolnych.

Izby proponują ponadto zmianę przepisów, które ułatwią budowę obiektów oraz umożliwią korzystanie przez rolników z ww. wody bez dodatkowych pozwoleń. Obecne rozwiązania pozwalają na wykorzystanie bez uzyskiwania pozwoleń do 5 m3 wody dziennie średniorocznie. Według Izb, wskazane jest zwiększenie tego limitu, jeśli chodzi o wody powierzchniowe do co najmniej 50-60 m3 oraz dopuszczenie wykorzystania nie tylko wody właściciela gruntu nawadnianego, ale także wód należących do Skarbu Państwa, o ile nie służą zaopatrzeniu w wodę pitną, albo nie są położone w rezerwatach przyrody.

Jak podkreślił Szmulewicz, w tej trudnej sytuacji rolnicy powinni dostać maksymalnie możliwą pomoc. Dotyczy to przede wszystkim wsparcia prowadzącego do poprawy kondycji finansowej gospodarstw. Zaznaczył, że w wielu przypadkach jest ona zła m.in. z powodu epidemii koronawirusa i załamaniu się eksportu. Nadmiar drobiu, produktów mleczarskich czy wołowiny powoduje spadki cen tych surowców, co uderza w producentów rolnych. Dlatego państwo powinno pomóc w spłacie zadłużenia m.in. poprzez prolongaty w spłacie, gwarancje bankowe, niskooprocentowane kredyty.