Jest to umowa cywilna, a zasady jej zawierania i przestrzegania określone są w kodeksie cywilnym (w art. 627 – 646). Warunki kontraktu zależą wyłącznie od umawiających się stron, a ewentualne spory rozstrzyga sąd cywilny za pełną odpłatnością.

W umowie zapisuje się: co jest przedmiotem dzieła, ile czasu potrzeba na jego wykonanie i jakie wynagrodzenie zostanie wypłacone po wykonaniu zadania. Jeśli do zrealizowania dzieła zamawiający powierzył własne materiały czy narzędzia, musi się to znaleźć w umowie, a także sposób ich rozliczenia czy postanowienie o zwrocie niezużytej części. Wynagrodzenie może być ryczałtowe (w konkretnej, z góry ustalonej kwocie) albo kosztorysowe (zestawienie planowanych prac i przewidywanych kosztów). Roszczenia wynikające z umowy o dzieło przedawniają się z upływem lat dwóch od dnia oddania dzieła.

Reklama

Bez przywilejów...
Oprócz wynagrodzenia zapisanego w umowie umowa o dzieło nie daje żadnych przywilejów. Jeśli jest jedynym zatrudnieniem (nie masz nigdzie etatu), nie przewiduje płacenia składek na ubezpieczenie społeczne ani zdrowotne. Nie odkładasz więc na emeryturę, a jeśli zachorujesz albo zdarzy ci się wypadek w czasie wykonywania zadań, nie masz żadnej opieki medycznej ani żadnych świadczeń. Jeśli nawet dostaniesz zwolnienie od prywatnego lekarza, to i tak za czas choroby nie będziesz miał zapłacone. Nie dostaniesz też odszkodowania za utracone zdrowie, nie masz też szans na rentę.

Możesz samodzielnie opłacać składkę na ubezpieczenie zdrowotne dające bezpłatny dostęp do lekarza (nadal jednak zwolnienie lekarskie nie będzie płatne, nie płacisz bowiem składki na ubezpieczenie chorobowe, gdyż nie masz takiego prawa). A jeśli kobieta urodzi dziecko, nie ma mowy o urlopie ani zasiłku macierzyńskim. Również w żaden sposób nie można opłacać składki na przyszłą emeryturę. Pozostaje tylko odkładanie w tzw. trzecim filarze (np. towarzystwa ubezpieczeniowe).

Reklama

Umowy tej nie chroni kodeks pracy ani przepisy BHP. Nikt więc nie musi dbać o to, aby twoja praca była bezpieczna. Nie przysługuje ci ochrona, jaką mają kobiety w ciąży i matki karmiące. A po skończeniu umowy nie możesz liczyć na zasiłek dla bezrobotnych czy świadczenie przedemerytalne i wiele innych przywilejów.

... ale więcej pieniędzy
Niektórym jednak taka forma zatrudnienia odpowiada. Wolą więcej dostać „na rękę”, niż odprowadzać składki (chociaż nie zawsze tak jest, bowiem zatrudniający w ten sposób oszczędza na swoich kosztach). Coraz częściej się zdarza, że masz zawartą umowę o dzieło, ale wykonujesz dokładnie to, co inni na etacie. Jeśli więc pracujesz pod kierunkiem, czyli masz nad sobą kierownika wydającego polecenia, co i jak masz robić, do tego codziennie o tej samej porze przychodzisz pod ten sam adres, odpracowujesz osiem godzin w określonym porach, masz przeznaczone do pracy biurko i sprzęt zapewniony przez zatrudniającego – masz prawo domagać się, aby twoja umowa została przekwalifikowana na umowę o pracę. Sporo bowiem tracisz.

Warto więc wystąpić do Inspekcji Pracy lub sądu pracy o ustalenie, czy twoje zajęcie nie jest pracą na etacie, abyś mógł korzystać z przysługujących ci przywilejów.