DGP: Recesja stoi u bram?

Jadwiga Emilewicz: Na pewno czeka nas poważny kryzys. I będzie zupełnie inny niż dotychczasowe, choćby ten ostatni z 2008 r., który zaczął się od instytucji finansowych. Obecny sparaliżował cały świat, dotyka wszystkich państw i ich gospodarek. Ani instrumenty polityki monetarnej, ani fiskalnej, ani rozwiązania propopytowe nie są dziś adekwatne. Sytuacja zmienia się z dnia na dzień, niemal z godziny na godzinę. Decyzja premiera Włoch o zamknięciu wszystkich zakładów poza branżą spożywczą to naruszenie kolejnych łańcuchów wartości w Europie. Zadaniem polskiego rządu jest dostarczenie tylu rozwiązań, ile jest tylko możliwe, by firmy − zaciskając pasa − przetrwały ten trudniejszy moment.
Które z nich są najważniejsze?
Te, które chronią miejsca pracy, dając tlen zwłaszcza małym firmom, by mogły przetrwać. Jednakże chodzi o utrzymanie płynności finansowej na rynku, dostarczenie kapitału, który będzie dostępny dla przedsiębiorstw w kłopotach. Z mojej perspektywy ważne są zwłaszcza rozwiązania dla tych najmniejszych: samozatrudnionych, pracujących na umowach zleceniach czy o dzieło, czyli tych, którzy nigdy nie byli objęci żadną tarczą ochronną. To piloci wycieczek, fryzjerki, kosmetyczki, którzy dzisiaj z dnia na dzień tracą dochody. Dla nich przygotowaliśmy świadczenie w wysokości 2080 zł, które da im szanse przetrwać. Dla tej grupy i mikroprzedsiebiorców zatrudniających do dziewięciu osób ważna jest także propozycja prezydenta, żeby okresowo zawiesić obowiązek płacenia składek na ubezpieczenia społeczne. Mam nadzieję, że to doda im otuchy i że przetrwają ten trudny czas.
Reklama
A co dla większych firm?
Dla firm powyżej 10 osób przygotowaliśmy m.in. subsydiowanie zatrudnienia czy możliwości odraczania płatności danin. To szereg rozwiązań do stosowania w różnych konfiguracjach. W ostatnich dniach rozmawiałam z wieloma osobami o ich trudnej sytuacji. Z panią, która pracuje w hotelu, ale teraz musi siedzieć z dzieckiem, które ma ponad osiem lat, więc nie dostanie świadczenia z ZUS. Z właścicielami pensjonatów czy restauracji. Dla każdego z nich mamy kilka różnych instrumentów. Moją ambicją jest, żeby proponowane przepisy – nawet jeśli nie będą doskonałe – zadziałały natychmiast po tym, jak wejdą w życie. Na tarczę antykryzysową składają się zmiany w ok. 50 aktach prawnych, zmieniamy wiele biurokratycznych procedur nieruszanych od lat. Już udało nam się uprościć formularz dotyczący rozłożenia na raty składki na ZUS. A był skomplikowany, bo uznawano to za pomoc de minimis. Po krytycznych sygnałach w tej sprawie zadzwoniłam do komisarz Vestager, która zgodziła się na wyjęcie tej formy spod obostrzeń dotyczących pomocy publicznej. Po tym UOKiK zmienił wymogi i w tym tygodniu formularz już będzie zmieniony. Dlatego proszę o uwagi i propozycje korekt. Naprawdę ich słuchamy i działamy.
Rozumiemy, że UE nie będzie miała zastrzeżeń do rozwiązań w tych ustawach?
Poszczególne kwestie na bieżąco uzgadnialiśmy z Brukselą. Mamy tu gorącą linię. Ani postojowe, ani rozkładnie na raty należności nie będą traktowane jako pomoc publiczna. Są uznawane za niezbędną w czasach kryzysu pomoc dla firm, tym bardziej jeśli to rozwiązania powszechne, a nie adresowane do konkretnych podmiotów.
Szykujemy stronę internetową na portalu gov.pl, gdzie będą zebrane wszystkie informacje o dostępnych instrumentach pomocy, a także niezbędne linki i formularze. Te z kolei mają być jak najprostsze. Tam, gdzie można, będziemy bazować na oświadczeniach. Chcemy także ustandaryzować decyzje urzędnicze, przygotować kryteria ich podejmowania, by dowolności było jak najmniej. Zrobimy wszystko, by świadczenia i ulgi były dostępne od początku kwietnia.
Przed wami jeszcze parlament i podpis prezydenta.
Wszyscy mamy świadomość, że te przepisy muszą jak najszybciej wejść w życie. Prezydent jest bardzo zaangażowany w cały proces i śledzi na bieżąco zmiany. Domyślam się, że w Sejmie opozycja będzie przedstawiała swoje uwagi. By przyśpieszyć proces, zachęcam, by robiła to nawet w trybie roboczym przed posiedzeniem rządu, jesteśmy otwarci na wszystkie uwagi.
Opozycja proponuje dalej idące rozwiązania, np. w kwestii zwolnienia ze składek, ale także podatków.
Staramy się odpowiadać obecnym wyzwaniom, ale to zapewne nie będzie nasze ostanie słowo w zakresie wsparcia dla gospodarki w trakcie epidemii. Jeśli trudna sytuacja będzie się przedłużać, nie zabraknie nam determinacji, by dostarczać kolejne rozwiązania. Obecny pakiet jest naprawdę znaczący.
Dlaczego zdecydowaliście się, by zwolnienie ze składek z ZUS było powszechne, a nie skierowane do konkretnych branż typu gastronomiczna czy turystyczna?
To inicjatywa pana prezydenta, który zamiast selektywnego podejścia branżowego, zaproponował, by państwo pokryło składki na ZUS przez trzy miesiące mikrofirmom, które zatrudniają do dziewięciu pracowników, oraz samozatrudnionym zleceniobiorcom, których obroty spadły o 50 proc. Proszę też pamiętać, że obecna sytuacja jest bardzo dynamiczna i na dziś nie mamy pewności, które jeszcze branże będą notowały spadki obrotów za tydzień czy za miesiąc.
Jaki jest koszt anulowania składek ZUS na trzy miesiące?
To ok. 13 mld zł.
Rozważacie dalsze kroki, np. wydłużenie tych mechanizmów?
Staramy się reagować na bieżąco. Tym, który wyznacza granice interwencji w zakresie ochrony zdrowia, jest minister Szumowski. Podążamy za tymi wytycznymi i jeśli będzie taka potrzeba, nie zawahamy się użyć dalszych środków.
W kwestii dotowania zatrudnienia pojawia się argument ze strony pracodawców, że dla wielu firm to może być mechanizm nie do wykorzystania, o ile rząd nie wyrazi zgody na to, by jednak jakąś część pracowników zwolnić. Czy takie rozwiązanie wchodzi w grę?
Mówimy o dwóch alternatywnych wariantach. W pierwszym firma, która jest na postoju, tj. wysyła osoby do domu, redukuje wymiar zatrudnienia do pół etatu, ma możliwość pozyskania z Funduszu Świadczeń Gwarantowanych 50 proc. do pensji minimalnej. Wariant drugi to sytuacja, gdy przedsiębiorca utrzymuje zatrudnienie i produkcję, może on zredukować wymiar pracy o 20 proc., czyli mieć pracowników zatrudnionych na 0,8 etatu. Wówczas wynagrodzenie nie może być niższe niż przeciętne, czyli ok. 5,6 tys. zł brutto. Wówczas 40 proc. dopłaca państwo, drugie 40 proc. pracodawca, a 20 proc. to koszt pracownika. W obu wariantach ten, kto otrzyma świadczenia − czy to w formie przestoju, czy firmy w kłopotach − musi utrzymać co najmniej przez sześć miesięcy te miejsca pracy, na które dostał dofinansowanie.
A propos wejścia do systemu. Firma zatrudniająca np. 10 osób nie załapie się na zwolnienie ze składek z ZUS. A firma utrzymująca pięć osób na etacie i pięć kolejnych na umowach zleceniach już tak.
Systemy nieselektywne mają swoje zalety i wady. Do zalet należy ich prostota i to, że od razu wchodzą w życie. Mikrofirm jest ponad 600 tys. Nie chcieliśmy małym firmom kazać wypełniać skomplikowanych formularzy, tak jak to było z formularzem odroczenia płatności składek ZUS, za co spotkała nas krytyka. Przy rozwiązaniu selektywnym komplikowalibyśmy system i podwyższali koszty jego funkcjonowania w związku z weryfikacją podmiotów uprawnionych.
Pracodawcy apelują o zniesienie zakazu handlu w niedziele. To jest realne?
Wprowadziliśmy możliwość przyjmowania i rozładunku towaru w sklepach w niedziele, wynika to z naszych doświadczeń z pierwszych dni po zamknięciu szkół, gdy Polacy masowo ruszyli na zakupy. Na dziś wydaje się, że nie mamy nadmiernego obciążenia sklepów, ludzie zachowują się racjonalnie, a towar jest dostarczany. Dlatego chyba za wcześnie mówić o likwidacji zakazu handlu w niedzielę.
Jakie rozwiązania przewidujecie w zakresie imigracji zarobkowej?
Na czas trwania epidemii i 30 dni po jej zakończeniu wszystkie pozwolenia na pracę, które wygasałyby w tym czasie, będą automatycznie przedłużone. Pomoże to utrzymać w Polsce zagranicznych pracowników.
Pozwolenia to jedno, a oświadczenia? Bo chyba to jest najbardziej powszechną formą, na mocy której pracę wykonują Ukraińcy czy Białorusini.
Na każdej formie zgodnej z prawem, na mocy której praca jest wykonywana, przewidziane jest wydłużenie terminów decyzją administracyjną. To zapisy przygotowane przez MSWiA, Urząd ds. Cudzoziemców oraz MRPiPS.
A co z OFE i PPK?
Planujemy przedłużenie terminów przy PPK. Przy OFE nie ma takich propozycji.
Co z 13. i 14. emeryturą?
W tej chwili żadne świadczenia nie są zagrożone, ZUS przygotowuje kwietniowe wypłaty 13. emerytury.
Ale w tej sytuacji wcześniejsze zapowiedzi 14. czy 15. emerytury to już chyba mrzonka?
Wszystkie rzeczy zapisane w ustawach nie zostaną wstrzymane, w przypadku pozostałych elementów − podobnie jak w przypadku instrumentów osłonowych dla gospodarki − będziemy reagować adekwatnie do rozwoju sytuacji.
Na jaki efekt tarczy antykryzysowej liczy rząd?
Jak nigdy wcześniej, potrzebujemy powrotu do idei solidarności z lat 80. Nigdy biblijna fraza „jeden drugiego ciężary noście” nie miała takiego znaczenia jak dzisiaj. Chcemy zapewnić, by pracodawcy nie uciekali się do rozwiązań, które wydają się najprostsze, czyli zwalniania ludzi czy wnioskowania o upadłość. Dostarczamy instrumenty, by pracodawcy mogli wypłacać pensje pracownikom, nawet jeśli obniżone. Chodzi o to, by nawet mali przedsiębiorcy mogli utrzymać działalność. Chodzi o podanie tlenu, by w momencie, gdy zagrożenie minie, gospodarka mogła pełną parą ruszyć do przodu.
Beneficjentem tego zamieszania mogą stać się Chiny?
Moce produkcyjne w tym kraju już się odbudowują i gospodarka rusza. Wiele polskich firm, które przez wiele lat zdobywały zagraniczne rynki, wycofuje się z nich. Nie chcemy, by inne podmioty weszły w ich miejsce. I to jest dziś nasze największe wyzwanie i zobowiązanie.
Co z propozycją UOKiK zawieszenia spłaty kredytów na rok?
Po konsultacji z KNF zdecydowaliśmy, że ten najbardziej kontrowersyjny przepis, proponujący wakacje kredytowe bez konsekwencji, nie znajdzie się w projekcie ustawy. Mamy inne plany wobec banków i na inne aktywności się z nimi w ostatnich dniach umawialiśmy. Chcemy utrzymać możliwość ich udziału w finansowaniu firm i obywateli w tym trudnym czasie. To nasz najbliższy cel. Ale warto podkreślić, że w propozycjach UOKiK jest wiele dobrych pomysłów. Polegają one m.in. na ustanowieniu górnych limitów na marże czy ceny produktów finansowych dla pożyczkobiorców. Nie chcielibyśmy, by w tym trudnym momencie krótkoterminowe pożyczki były przyczyną wpadania w spiralę zadłużenia. Podobne rozwiązania są szykowane w innych krajach UE. Chcemy eliminować nieuczciwe praktyki. To nie mogą być złote czasy dla firm, które chcą się dorobić na tej kryzysowej sytuacji.