Posłanka PO-KO i była wiceminister finansów podczas panelu "Uzdrowić gospodarkę", będącego częścią Forum Programowego Koalicji Obywatelskiej, przedstawiła "siedem grzechów głównych zarządzania finansami publicznymi przez PiS".
Pierwszy grzech główny PiS-u to nałożenie na nas 40 nowych lub podwyższonych podatków - powiedziała Leszczyna.
Drugi grzech główny PiS to, w opinii posłanki PO-KO, zadłużanie państwa w czasie świetnej koniunktury gospodarczej. Podkreśliła, że w czasie dobrej koniunktury należy przygotowywać "poduszkę bezpieczeństwa, taki bufor, który będzie można wykorzystać, jak przyjdą chudsze czasy".
Trzecim grzechem głównym PiS-u jest, według Leszczyny, wzrost ubóstwa. W 2018 roku skrajne ubóstwo wzrosło z 4 do 5 proc. w czasie, kiedy mamy największy w historii program socjalny 500 plus. To ubóstwo wzrosło szczególnie w gospodarstwach wiejskich - powiedziała posłanka PO-KO.
Czwartym grzechem jest to - jak oceniła - że przez cztery lata "mamy kompletny brak jakichkolwiek działań motywujących ludzi do aktywności zawodowej".
Mamy świadomość, że społeczeństwo polskie nie jest gotowe na to, by pracować dłużej z powodu zapisu ustawowego, rozumiemy to, dlatego nie ma w naszym programie podniesienia wieku emerytalnego - mówiła Leszczyna. Jednak zrazem obniżenie wieku emerytalnego oznacza skazanie Polaków na "głodowe emerytury". Stąd PO chce "uspokoić tych wszystkich, którzy doskonale rozumieją, że Polacy powinni pracować dłużej" i proponuje, mówiła Leszczyna, że jeśli ktoś osiągnie się wiek emerytalny, ale zdecyduje się nie pobierać świadczenia, tylko zostać na rynku pracy, będzie mógł liczyć na wyższe wynagrodzenie.
Piątym grzechem głównym PiS-u według Leszczyny jest usztywnienie wydatków budżetowych bez trwałego zabezpieczenia dochodów, które te wydatki sfinansują.
Szósty grzech PiS to dopuszczenie do zapaści w inwestycjach. Bez inwestycji nie ma długoterminowego, prawdziwego, odpowiedniego wzrostu gospodarczego - podkreśliła Leszczyna.
Z kolei siódmym grzechem głównym PiS jest zapaść w usługach publicznych. Leszczyna mówiła, że nie ma pieniędzy na godne wynagrodzenia dla nauczycieli, brakuje też funduszy w służbie zdrowia. Mówiła, że premier Mateusz Morawiecki w expose obiecał, że w najbliższych latach na służbę zdrowia będzie przeznaczane 6 proc. PKB, a tymczasem - jak zwróciła uwagę - taki pułap wydatków jest planowany do osiągnięcia dopiero w 2050 roku.