Jego zdaniem za próbą uwikłania NBP w tzw. aferę KNF stoją właśnie siły, który chcą jak najszybciej wprowadzić Polskę do strefy euro. Zwraca uwagę, że "ktoś jednak dał sygnał, by sprawę KNF rzucić na stół właśnie teraz, siedem miesięcy po nagraniu".

Reklama

W wywiadzie dla najnowszego tygodnika "Sieci" Glapiński mówił, że "po raz pierwszy od początków transformacji tak mocno i na taką skalę próbowano zaatakować Narodowy Bank Polski". - To sprawa, która musi zastanawiać i która może mieć głębsze przyczyny - mówi.

Zdaniem prezesa jedną z takich przyczyn może być - inspirowane przez największe kraje UE - "wciągnięcie Polski do strefy euro".

Reklama

- Nieprzypadkowo partie opozycyjne umieściły wejście do strefy euro jako drugi punkt swojego programu, zaraz po "depisyzacji". Dla nowej partii Ryszarda Petru to także rzecz najważniejsza. Wszyscy poprzedni prezesi NBP również wspierają ten kierunek, włącznie z moim bezpośrednim poprzednikiem, który w czasie pełnienia funkcji był stanowczo przeciw, a teraz nagle zmienił zdanie - zaznaczył Glapiński.

- To się składa w bardzo logiczną całość. Trudno tego wszystkie nie skojarzyć z atakiem na NBP. Bo owszem, po ewentualnym zwycięstwie wyborczym, za rok opozycja teoretycznie może rozpocząć marsz w stronę euro, ale bez zmiany prezesa banku centralnego i zmian w Radzie Polityki Pieniężnej nie będzie to ani łatwe, ani proste, ani szybkie. A może w ogóle nie będzie możliwe - mówił prezes NBP.

W opinii Glapińskiego "wejście do strefy euro radykalnie ograniczy polską suwerenność ekonomiczną, co razem z innymi elementami zakotwiczy Polskę na stałe w tzw. głównym nurcie europejskim". - Nie będzie już pola manewru - podkreślił.

Reklama

Wejście do strefy euro, zdaniem prezesa NBP, spowoduje też, że "prawie całkowicie stracimy suwerenność polityki finansowej, a całkowicie monetarnej". Skorzystają na tym "wielkie banki, wielkie instytucje, głównie zagraniczne, którym spadną koszty transakcyjne". Natomiast "straciliby ludzie, którzy dużą część dochodów wydają na dobra podstawowe", a "nasza gospodarka stałaby się mniej konkurencyjna". Zdaniem Glapińskiego wejście do strefy euro miałoby ekonomiczny sens, "gdybyśmy osiągnęli np. 80 proc. niemieckiego poziomu rozwoju".

Glapiński, pytany o inne powody, dla których Leszek Czarnecki uruchomił właśnie teraz tzw. aferę KNF, odpowiedział: - Mam swoją koncepcję, ale z racji pełnionej funkcji nie mogę o niej mówić. Zapewnił, że z Leszkiem Czarneckim spotkał się jako prezes NBP tylko raz, oficjalnie, w obecności szefa KNF Marka Chrzanowskiego.

Zapewnił także, że Marka Chrzanowskiego zna dopiero od trzech lat. - Jesteśmy z jednej uczelni, ale tam się nie spotykaliśmy - on pracuje w Katedrze Polityki Gospodarczej, ja jestem szefem katedry Ekonomii Politycznej i Historii Myśli Ekonomicznej. A to trochę inne światy. Nie byłem też promotorem jego pracy magisterskiej ani doktorskiej, nie występowałem w przewodzie habilitacyjnym jako recenzent lub członek komisji habilitacyjnej. Wszystkie te fakty są ogólnie dostępne - mówi prezes NBP dla "Sieci".