Niecałe 25 proc. wynosiła ściągalność alimentów w 2017 r. I chociaż udało się ten wskaźnik zwiększyć, bo w 2015 r. egzekucja należności sięgała zaledwie 13 proc., to do innych krajów UE wciąż nam daleko. Aby jeszcze go poprawić, konieczne są kolejne zmiany w przepisach. Dlatego Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) przygotowało projekt ustawy w sprawie pakietu alimentacyjnego. Wczoraj dostał on zielone światło od rządu i został przekazany do dalszych prac w Sejmie.
Pierwsza waloryzacja
Pakiet przewiduje zmiany w kilku ustawach, m.in. w tej z 7 września 2007 r. o pomocy osobom uprawnionym do alimentów (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 558 ze zm.), która określa kryterium dochodowe obowiązujące przy ubieganiu się o świadczenia z funduszu alimentacyjnego (FA). Gdy zaczęła ona obowiązywać w październiku 2008 r., próg wynosił 725 zł i do dziś nie został podwyższony. To sprawia, że liczba dzieci, na które gminy wypłacają wsparcie, systematycznie się zmniejsza.
Projekt zakłada, że próg zostanie wreszcie odmrożony i wzrośnie do 800 zł. Nastąpi to przy okazji wnioskowania o świadczenia na kolejny okres zasiłkowy, czyli od października 2019 r.
– Podwyżka jest zbyt niska, aby liczba dzieci korzystająca ze świadczeń znacząco się zwiększyła. Przypominam, że kryterium to nie było waloryzowane przez dziesięć lat – mówi Joanna Łukaszewicz, prezes Stowarzyszenia "Alimenty to nie prezenty".
Co wypadło z projektu
Gminy miała czekać zmiana zasad wydatkowania pieniędzy, które zostają w ich budżetach z tytułu zwrotów dokonywanych przez dłużników. 60 proc. odzyskanych kwot stanowi bowiem dochód państwa, a pozostałe 40 proc. – samorządu. Pieniądze te gminy powinny przeznaczać na pokrywanie kosztów działań podejmowanych wobec dłużników oraz obsługę FA. Problem w tym, że wykorzystują je na inne cele.
Resort rodziny chciał, aby taki właśnie sposób wydatkowania zwrotów wynikał wprost z przepisów. Jednak w wersji projektu, który trafił na rząd, tych regulacji zabrakło.
– Zrezygnowaliśmy z nich w trakcie konsultacji, ale nie oznacza to, że nie będziemy sprawdzać, jak te pieniądze są wydawane – wyjaśnia Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Kary dla pracodawców
Z projektu nie zniknęły natomiast ważne zmiany odnoszące się do kodeksu pracy (k.p.). Pakiet wprowadza sankcje dla pracodawców, którzy zatrudniają dłużników alimentacyjnych na czarno. Karane będą też te firmy, które podpisują z nimi umowy o pracę przewidujące najniższe możliwe wynagrodzenie, a resztę pensji wypłacają pod stołem. W takich przypadkach komornik nie może zająć pensji na poczet alimentów lub robi to w stosunku do zaniżonej kwoty.
Takim nieuczciwym praktykom mają zapobiegać wysokie grzywny nakładane na przedsiębiorców. Zgodnie z zaproponowanym brzmieniem art. 281 par. 2 i 3 k.p. finansowa sankcja ma wynosić od 1,5 tys. zł do 45 tys. zł, jeśli zatrudniany nielegalnie pracownik będzie figurował w Krajowym Rejestrze Zadłużonych z powodu zaległości alimentacyjnych przekraczających trzy miesiące.
Pierwotna propozycja MRPiPS zakładała, że w tych przypadkach pracodawca będzie ponosił odpowiedzialność solidarną, czyli płacił zaległe alimenty dłużnika do wysokości jego rocznych zobowiązań. To rozwiązanie budziło jednak wiele kontrowersji wśród organizacji pracodawców i w Ministerstwie Sprawiedliwości. Ostatecznie resort rodziny zrezygnował z tej formy sankcji.
Pracodawcy dotkliwiej odczują też konsekwencje wynikające z niedopełnienia obowiązków związanych z zajęciem wynagrodzenia rodzica przez komornika. Dziś, jeśli nie udzielą organowi egzekucyjnemu odpowiednich informacji na temat pracownika, nie przekażą mu bezpośrednio potrąconej kwoty albo jest ona zbyt niska, może on wymierzyć firmie grzywnę w wysokości do 2 tys. zł. Po zmianie przepisów będzie to maksymalnie 5 tys. zł.
Dieta z egzekucją
Kolejna z przewidzianych w pakiecie alimentacyjnym zmian jest związana z rozszerzeniem egzekucji. Będzie ona mogła być prowadzona również z kwot otrzymywanych przez niesolidnego rodzica na pokrycie wydatków służbowych, w tym kosztów podróży i wyjazdów. Obecne przepisy przewidują, że diety nie mogą być zajęte przez komornika, tymczasem w przypadku chociażby kierowców zatrudnionych w ruchu międzynarodowym często przewyższają one kilka razy kwotę ich wynagrodzenia. Od przyszłego roku egzekucji będzie podlegać 50 proc. diet (będzie to możliwe tylko w odniesieniu do długów alimentacyjnych).
– Już od dawna zwracałyśmy uwagę, że w ten sposób dłużnicy łatwo unikają egzekucji alimentów, dlatego szkoda, że tak prosta zmiana przepisów tak późno wejdzie w życie – wskazuje Joanna Łukaszewicz.