Z dokumentów, do których dotarliśmy, wynika, że do zakładów Ciechu kontrolowanego przez KI Chemistry z grupy Kulczyk Investments trafiał antracyt z okupowanego przez Rosjan Donbasu. Proceder opisujemy w DGP od ponad roku. Efektem było nałożenie przez USA w styczniu 2018 r. sankcji na niektórych bohaterów naszych tekstów, co – jak nieoficjalnie ustaliliśmy w amerykańskich źródłach dyplomatycznych – stało się właśnie po naszych publikacjach.
Ciech także nie przeszedł obojętnie wobec tych informacji. Jak dowiedział się DGP, spółka pod lupę wzięła swoich dostawców, pośredników w handlu węglem. Spółka zażądała od nich deklaracji, że towar naprawdę pochodzi z Rosji. Donbaski antracyt jest jednak wyposażany w Rosji w dokumenty potwierdzające jego rzekomo rosyjskie pochodzenie. Proceder kontroluje Serhij Kurczenko, były skarbnik Wiktora Janukowycza, na co jego Gaz-Aljans otrzymał zielone światło z Kremla. Jeśli w papierach przewoźnika RŻD Łogistika producenta brak, kraj pochodzenia jest nieznany, zaś w charakterze stacji załadunku widnieje np. Gukowo na granicy z samozwańczą Ługańską Republiką Ludową, surowiec pochodzi z okupowanej części Ukrainy.
– Grupa Ciech kupuje antracyt bezpośrednio od zagranicznych dostawców lub polskich firm sprowadzających ten towar do kraju. W przypadku zagranicznych dostawców dysponuje certyfikatami wskazującymi na rosyjskie pochodzenie antracytu. W przypadku polskich dostawców antracyt nabywany przez Ciech jest dopuszczony do obrotu na rynku Unii Europejskiej przez polskie służby celne – mówi nam Mirosław Kuk, rzecznik Ciechu. – Zapisy umów z polskimi dostawcami rosyjskiego antracytu zawierają wymóg oświadczenia o jego pochodzeniu. Ze względów technologicznych grupa stara się sprowadzać antracyt pochodzący głównie z Syberii – dodaje. Syberyjski węgiel zawiera znacznie mniej siarki niż ten z Zagłębia Donieckiego, co poprawia parametry produkcji zakładów spółki.
– Ciech działa zgodnie z prawem, respektując zapisy polskiego i europejskiego prawodawstwa w zakresie kontaktów handlowych z obszarem Krymu i Sewastopolem, a także przestrzega międzynarodowych sankcji handlowych nałożonych na firmy i osoby fizyczne powiązane z konfliktem rosyjsko-ukraińskim. Na mocy prawa (tajemnica handlowa, tajemnica przedsiębiorstwa) nie możemy ujawniać danych dotyczących naszych kontrahentów – mówi nam Kuk, gdy pytamy o polskich traderów dostarczających paliwo do Ciechu. Jednym z nich była opisywana przez nas zielonogórska spółka K-Investments.
– Z firmą Ciech nie mamy i nie mieliśmy podpisanej umowy. Pracowaliśmy na zamówieniach. W czasie, gdy pracowaliśmy z Ciechem (w tej chwili nie dostarczamy mu żadnego antracytu), nie były wymagane żadne oświadczenia. Według dokumentów, które posiadamy, towar pochodzi z Rosji – mówi nam Paweł Kowalów, prezes K-Investments. Od miesięcy spółka zaprzeczała, jakoby sprowadzała antracyt z Donbasu. Spytaliśmy więc, kto jest producentem sprowadzanego przez nią surowca. – Nie wiemy, kto jest producentem ani z jakich kopalń pochodzi, gdyż nie było nam to do niczego potrzebne. Potrzebny był towar o ściśle określonych parametrach, które były badane na granicy przez niezależne laboratorium – mówi Kowalów.
Według naszych informacji dostawcami dla Ciechu miały być też inne polskie spółki sprowadzające antracyt. Chodzi o zielonogórski Carbo Holding, TD Anthracite ze Sławkowa oraz krakowski East-Pol. Z żadną z tych spółek w sprawie Ciechu nie udało nam się skontaktować. Jednak we wrześniu przy okazji pytań do innego tekstu Grzegorz Jodko, członek zarządu Carbo Holdingu, informował DGP, że "zgodnie z dokumentami, które są niezbędne do dokonania odprawy celnej, tzn. faktura zakupu, certyfikat jakościowy, list kolejowy, towar zawsze jest ładowany na wagony, nadawany oraz badany w Rosji". Inne wymienione spółki także zaprzeczały, jakoby sprowadzały surowiec z okupowanej części Zagłębia Donieckiego.
Po co Ciechowi antracyt? Aby wyprodukować sodę kalcynowaną, potrzebne są dwa podstawowe surowce: kamień wapienny i sól (z solanki). Kamień wapienny jest wykorzystywany do pozyskania dwutlenku węgla; kruszy się go i wypala w piecach wapiennych. Aby uzyskać odpowiednio wysoką temperaturę, do kamienia dodaje się paliwo – koks lub właśnie antracyt – które jest dodatkowym źródłem CO2, niezbędnego w dalszej fazie procesu produkcji sody. A dziś antracyt jest ponad trzy razy tańszy niż koks, więc zmiana paliwa nie dziwi.
Z naszych informacji wynika, że wszystkie zakłady Ciechu w Polsce, Niemczech i Rumunii zużywają rocznie ok. 220 tys. ton paliwa – spółka odbiera ponad 20 proc. całego antracytu sprowadzanego do Polski. Przy czym w Polsce i Niemczech koks można tylko w połowie zastąpić antracytem, ale już w zakładzie Ciech Soda Romania w mieście Râmnicu Vâlcea może to być aż 90 proc. Warto przypomnieć, że z dokumentów, którymi dysponujemy, wynika, że to właśnie Rumunia jest największym w UE odbiorcą donbaskiego antracytu (Polska zajmuje trzecie miejsce po Belgii).
Polscy dostawcy nie poprzestali na Ciechu. Z dokumentów przewozowych kolei RŻD Łogistika, do których dotarliśmy, wynika, że K-Investments zaopatrywał też w antracyt producenta wapna Trzuskawicę (robił to też East-Pol). – Trzuskawica działa w pełnej zgodności ze wszystkimi obowiązującymi regulacjami prawnymi i wewnątrzkorporacyjnymi w ramach prowadzonej działalności gospodarczej w zakresie dotyczącym dostaw surowców, w tym antracytu. East-Pol nie jest obecnie dostawcą Trzuskawicy – odpowiedziała Monika Matuszczyk, kierownik ds. komunikacji. Gdy dopytaliśmy o K-Investments, usłyszeliśmy, że spółka nie ma nic więcej do dodania.
O polskich dostawców antracytu, którego część pochodzi z Donbasu, zapytaliśmy też grupę Lhoist (zakłady wapiennicze). – Spółki Grupy Lhoist nie udzielają informacji o dokonywanych transakcjach ani o kontrahentach, z którymi transakcje są dokonywane, są to informacje stanowiące tajemnicę handlową. Dokumenty przedstawiane spółkom Grupy Lhoist przez dostawców nie wskazują, aby antracyt kupowany przez spółki Grupy Lhoist miał pochodzić z Donbasu – poinformowała nas Małgorzata Mokwa z Lhoista.