W przeszłości za największych beneficjentów dywidend wypłacanych przez działające w Polsce spółki za granicę uchodzili właściciele naszych banków. To się jednak zmieniło: dziś palmę pierwszeństwa dzierży inwestor Jeronimo Martins Polska, czyli sieci handlowej Biedronka. Na drugim miejscu też może znaleźć się zagraniczny właściciel sieci handlowej – Rossmann.
Zysk JM Polska przekroczył w minionym roku 1,7 mld zł. Był o niemal 16 proc. większy niż rok wcześniej. I - jak wynika z dokumentów spółki w sądzie rejestrowym – w całości został przeznaczony na dywidendę. Formalnie właścicielem polskiej sieci jest holenderska spółka WARTA - Retail & Services Investments B.V. (taka lokalizacja jest zwykle wybierana ze względu na niskie podatki) i to ona jest prawdopodobnie największym odbiorcą dywidend spośród zagranicznych właścicieli działających w Polsce firm.
Prawdopodobnie - bo nie wszystkie firmy zdążyły już zamknąć miniony rok. W poprzednich nie było jednak takich spółek kontrolowanych przez jednego zagranicznego właściciela, które osiągnęłyby porównywalny wynik i w całości przeznaczyły go na dywidendę.
Sytuacja JM Polska jest na tyle stabilna, że firma może sobie pozwolić na taką wypłatę. Jej dokonanie nie przeszkodzi w realizacji zaplanowanych inwestycji. „Nakłady na niefinansowe aktywa trwałe w bieżącym roku obrotowym (2017 – red.) wyniosły 1.557 mln zł (...). Planowane na następny rok nakłady wynoszą 1.822 mln zł” – mówi sprawozdanie z działalności spółki.
Zapytaliśmy Jeronimo Martins Polska, czy dywidenda została już wypłacona. W odpowiedzi biuro prasowe przysłało nam informacje dotyczące portugalskiej grupy. Wynika z nich jednak, że dywidenda dla akcjonariuszy w Portugalii była w tym roku nieco niższa niż ta wypłacona przez polską spółkę.
W przypadku Rossmanna na dywidendę przeznaczono 80 proc. ubiegłorocznego zysku – prawie 700 mln zł. Całość została już wypłacona – dwóch przedpłat dokonano w ubiegłym roku. I tej firmie wypłacanie dywidend nie przeszkadza się rozwijać: ubiegłoroczne inwestycje wyniosły nieznacznie ponad 200 mln zł. Nakłady planowane na 2018 r. to prawie 260 mln zł. Również w przypadku Rossmanna dywidenda wypływa do Holandii.
Na tle dwóch sieci handlowych banki i ich właściciele wypadają coraz bardziej blado. Wprawdzie Pekao zapłaci w sumie więcej niż Biedronka, ale pieniądze w zdecydowanej większości pozostaną w kraju. Przed rokiem włoski UniCredit sprzedał większość swoich akcji państwowemu konsorcjum PZU-PFR. Pozostałe banki wypłacą mniejsze kwoty. Ponadto w ich akcjonariacie są inwestorzy mniejszościowi. Amerykańskiej Citigroup przysługuje 75 proc. dywidendy Banku Handlowego, która wyniesie nieco ponad pół miliarda złotych. Taki sam udział w niespełna 420 mln zł dywidendy z ING Banku Śląskiego ma holenderska grupa ING. Około 70 proc. to z kolei udziały hiszpańskiego Santandera w Banku Zachodnim WBK czy niemieckiego Commerzbanku w mBanku.
Największym odbiorcą dywidend wypłacanych przez krajowe spółki pozostaje jednak Skarb Państwa. Państwo posiada udziały w ponad 400 firmach, ale przede wszystkim kontroluje kilkanaście spółek, które należą do grupy największych krajowych przedsiębiorstw. Od nich pochodzi większość wpłat do budżetu. Nie inaczej będzie w tym roku. Wszystko wskazuje na to, że około miliarda złotych przekaże do państwowej kasy PGNiG. Dominująca na krajowym rynku gazu spółka miała w zeszłym roku rekordowe zyski i jak deklaruje zarząd, zamierza maksymalnie połowę z nich przeznaczyć na wypłatę dla akcjonariuszy. Tradycyjnie państwo może liczyć na solidną dywidendę od PZU. Lider rynku ubezpieczeniowego w tym roku planuje wypłacić akcjonariuszom 2,5 zł na akcję, o niemal 80 proc. więcej niż przed rokiem. Podobnie jak w przypadku PGNiG to także pochodna rosnących zysków firmy.
Obydwie spółki są nielicznymi przykładami kontrolowanych przez państwo firm, w których dywidendy wzrosną w porównaniu do poprzedniego roku. Odkąd władzę jesienią 2015 r. przejął PiS, firmy zaczęły ograniczać wypłaty dla akcjonariuszy. Po co płacić dywidendę i dzielić się pieniędzmi spółki z akcjonariuszami, skoro zatrzymanie zysku w firmie daje państwu całkowitą kontrolę nad sposobem jego wydatkowania – mówi jeden z analityków, pragnący zachować anonimowość.
Akcjonariusze przynajmniej kilku notowanych na giełdzie spółek także w tym roku mogą czuć się rozczarowani. Do znacznego spadku dywidend w przypadku spółek energetycznych już się zdążyli częściowo przyzwyczaić. Jednak jeszcze w zeszłym roku przynajmniej Enea i Energa symbolicznie podzieliły się zyskiem z akcjonariuszami. W tym roku już tak nie będzie i po raz pierwszy, odkąd przed pięcioma laty Energa jako ostatni z czterech energetycznych koncernów kontrolowanych przez państwo zadebiutowała na giełdzie, żaden z nich nie wypłaci dywidendy.
Mimo że w zeszłym roku zarobiły łącznie niemal 6 mld zł. Firmy tłumaczą to kosztownymi programami inwestycyjnymi i deklarują wypłatę dywidendy w przyszłości. Wczoraj inwestorzy dowiedzieli się, że po raz pierwszy od 13 lat zyskiem z akcjonariuszami nie podzieli się KGHM. Przed rokiem, mimo wysokich strat, firma zdecydowała się wypłacić złotówkę na akcję, a analitycy szacowali, że w tym roku podniesie tę kwotę o połowę. Jednak czołowy miedziowy koncern świata wytłumaczył brak wypłaty planowanymi inwestycjami i zadłużeniem. Wbrew deklarowanej polityce dywidendowej wypłaty dla akcjonariuszy nie podniesie PKN Orlen i jak rok wcześniej wypłaci 3 zł na akcję. W zeszłym roku spółka zanotowała rekordowe 6,7 mld zł zysku.
Mimo tego łączna suma dywidend i wypłat z zysku, które otrzyma w tym roku Skarb Państwa, wzrośnie o ok. 10 proc. Między innymi dlatego, że po czterech latach przerwy zyskiem podzieli się PKO BP. Największy krajowy bank ma wypłacić 55 groszy na akcję, co przełoży się na 200 mln zł wpływów do budżetu. Łącznie państwo otrzyma ok. 2,6 mld zł. Jeszcze trzy lata temu kwota dywidend i wypłat z zysku przekraczała 6 mld zł, a w rekordowym 2009 r. wyniosła 8,4 mld zł.
Czerpią zyski, ale nie 100 mld
W czasie Europejskiego Kongresu Gospodarczego w Katowicach premier Mateusz Morawiecki powtórzył, że w rozliczeniach międzynarodowych „jesteśmy płatnikiem netto”. Dlaczego? Bo co roku dostajemy z UE ok. 25 mld zł, a zagraniczny kapitał uzyskuje u nas 100 mld zł.
Faktycznie dochody zagranicznych inwestorów są zbliżone do tej kwoty. Nie wszystko jednak trafia za granicę. Ponad 30 mld zł wynoszą tzw. reinwestowane zyski. To pieniądze, które zarejestrowane w Polsce firmy wykazują jako zysk netto, ale nie są one wypłacane w postaci dywidendy, a przeznaczane na dalszy rozwój w naszym kraju.
Dodatkowo polskie podmioty mają też swoje inwestycje za granicą. Dochody z nich (w ub.r. było to prawie 17 mld zł) poprawiają statystyki w międzynarodowych przepływach.