W środę, polski operator systemu przesyłu gazu Gaz-System poinformował, że nie może odbierać paliwa do krajowego systemu przesyłowego w Punkcie Wzajemnego Połączenia (PWP) na gazociągu jamalskim w związku ze złą jakością gazu ziemnego. Gaz jest bardzo nawodniony i nie nadaje się do użytku w Polsce. Jednocześnie właściciel polskiego odcinka gazociągu jamalskiego EuRoPol GAZ informuje, że przesył gazu polskim odcinkiem magistrali jest realizowany. "Odnotowane pogorszenie jakości gazu nie ma wpływu na zdolności przesyłowe polskiego odcinka gazociągu jamalskiego" - napisał w komunikacie.
Gaz jest więc tłoczony do Niemiec a jego fatalna jakość nie przeszkadza tamtejszym odbiorcom, bo w Niemczech jest specjalna osuszalnia gazu. Jak powiedział w rozmowie z PAP Grzegorz Małecki, nagłe pogorszenie jakości błękitnego paliwa w rurze jamalskiej powinno być rozpatrywane jako reakcja na sukcesy Polski w zakresie projektu dywersyfikacyjnego oraz włączenie się do niego partnera amerykańskiego. Najpierw mieliśmy pierwsze transporty LNG z USA, teraz pojawiła się zapowiedź procedury prowadzącej do nałożenia amerykańskich sankcji na podmioty współpracujące przy projekcie Nord Stream 2" - powiedział Małecki.
Jego zdaniem, pogorszenie jakości paliwa - przy założeniu, że nie są to problemy techniczne a działanie celowe - są rosyjską reakcją, czy wręcz ostrzeżeniem Polski.
Według Małeckiego to reakcja na sukces strategii, która została obrana. Pokazuje, że idziemy we właściwym kierunku, bo cele, które zostały przyjęte przynoszą wymierne efekty. Pokazują, że są alternatywne i solidne źródła dostaw a partner amerykański podziela naszą ocenę działań Rosji na terenie Europy - podkreślił ekspert.
Małecki dodał też, że warto zwrócić uwagę na sygnały potwierdzające naszą ocenę łączenia przez Rosję polityki energetycznej z kwestiami bezpieczeństwa. Jak powiedział, chodzi o wypowiedź sprzed kilkunastu dni szefa wywiadu rosyjskiego, który stwierdził, że wywiad Rosji obserwuje sojusz polsko-amerykański jako wymierzony przeciwko Gazpromowi.