Czekają nas dwa lata spokoju w podatkach. – Mamy wybory. Nie będzie żadnych bolesnych działań – mówi w rozmowie z DGP wysoki rangą urzędnik Ministerstwa Finansów. Do końca kadencji Sejmu nie będzie dużych zmian w PIT. Resort nie zamierza także obniżać VAT. Stawki tego podatku pozostaną na dotychczasowym poziomie, tak jak planowano, do 2016 roku. Urzędnicy doszli do takich wniosków, analizując działania potrzebne do zmniejszenia deficytu sektora finansów publicznych do wymaganych przez Brukselę 3 proc. PKB w 2015 roku.
Poprawiająca się sytuacja gospodarcza i lepsze od prognoz wpływy budżetowe dają powody do optymizmu w gmachu przy Świętokrzyskiej. Rośnie m.in. sprzedaż, zatrudnienie oraz eksport. – Po raz pierwszy od niemal trzech lat będziemy mieli dobrą sytuację po stronie wpływów budżetowych i nie będzie przestrzelonych prognoz w podatku VAT – mówi Roland Paszkiewicz z Centralnego Domu Maklerskiego Pekao SA.
Jedyny znak zapytania do końca kadencji to ulga prorodzinna. Prezydent Bronisław Komorowski chce zmiany jej modelu. Z obecnej nie może korzystać wiele rodzin o najniższych dochodach. Komorowski zamiast odliczenia od podatku, wolałby zwiększenie kwoty wolnej, uzależnionej od liczby dzieci. Trwają rozmowy na ten temat między urzędnikami Pałacu i resortu finansów. Jeśli nowe rozwiązanie zostanie dopracowane, najwcześniej wejdzie w życie od 2016 roku.
Z powodów politycznych praktycznie nie ma szans propozycja, o której wspominał ostatnio minister finansów Mateusz Szczurek. Chodzi o pozostawienie możliwości wspólnego rozliczenia małżonków tylko dla par wychowujących dzieci. Zaoszczędzone pieniądze mogłyby być przesunięte na politykę prorodzinną. Jednak wewnątrz PO panują obawy, że to propozycja, która jest nie do przyjęcia dla liberalnego elektoratu. Wprowadzenie jej w czasie maratonu wyborczego odbiłoby się na notowaniach PO.
Reklama
Do kosza mogą trafić pomysły nad wprowadzeniem jednej stawki VAT. Jak wynika z informacji DGP, ministerstwo zastanawiało się nad możliwością ujednolicenia stawek. Efektywna stawka VAT wynosi w tej chwili 18 proc. Ujednolicenie jej pozwoliłoby pozbyć się jednego z nadużyć podatkowych – wykorzystywania różnic między stawkami. Dochody z VAT stałyby się wówczas bardziej przewidywalne.
Wadą tego rozwiązania jest fakt, że trzeba podnieść najniższe stawki, które obecnie wynoszą 5 i 8 proc. To uderza w najbiedniejszych, bo w ich koszykach zakupów dużą część stanowi objęta nimi żywność. Zaletą jest to, że najwyższa stawka zostałaby zmniejszona do około 17 lub 18 proc.
Powodem wątpliwości ministerstwa odnośnie do tego pomysłu są olbrzymie wahania wpływów z VAT. W okresie dekoniunktury bardzo szybko maleją, za to ponadplanowo rosną, gdy gospodarka odbija.
Resort myślał nawet o rekompensacie, miałoby nią być podwyższenie kosztów uzyskania przychodów. To sposób, który faktycznie zmniejsza stawkę PIT, a jednocześnie zachęca do legalizacji dochodów.