PGNiG znalazło w Libii na koncesji Murzuq złoża gazu ziemnego. O znalezisku poinformował National Oil Corporation (NOC), libijski koncern naftowy, który od 2008 r. współpracuje z polską spółką przy wierceniach. Z informacji opublikowanych przez NOC wynika, że na pierwszym odwiercie PGNiG w tym kraju uzyskano przepływ gazu na poziomie ok. 115 tys. m sześc. na dobę. To dobry wynik. Rocznie wydobycie z takiego pojedynczego otworu sięgnęłoby 41 mln m sześc. (to setna część polskiego wydobycia gazu).
Takie informacje wydają się bardzo korzystne dla spółki. Z wcześniejszych jej szacunków wynikało, że wiercenia w Libii będą obiecujące. Według prognoz zasoby na należących do koncernu koncesjach mogło sięgać 150 mld m sześc., czyli więcej, niż wynoszą zasoby konwencjonalnego gazu w Polsce. O tym, jakie nadzieje PGNiG miało w stosunku do Libii, może świadczyć to, że spółki nie odstraszała nawet konieczność budowy 250 km gazociągu, niezbędnego, by móc sprzedawać wydobyty surowiec.
Tymczasem sama spółka o znalezieniu gazu nie poinformowała. Kiedy zwróciliśmy się o komentarz, uzyskaliśmy potwierdzenie, w którym trudno dostrzec entuzjazm wynikający z odkrycia. – Trwają prace dotyczące oszacowania zasobów złoża, potencjalnych prognoz produkcji i analizy ekonomicznej. Jeszcze za wcześnie na szczegóły – podkreślają osoby, które zastaliśmy w biurze prasowym PGNiG.
Chodzi o to, że spółka chce zrezygnować z poszukiwań w Afryce Północnej. Ma zamiar się pożegnać zarówno z Libią, jak i poszukiwaniami w Egipcie, gdzie już wykonała zobowiązania koncesyjne. Ta zmiana ma zostać zapisana w nowej strategii poszukiwawczej, którą spółka ogłosi w najbliższych tygodniach. Już w sierpniu Jerzy Kurella, p.o. prezes PGNiG, zapowiadał, że przesunie akcenty w strategii poszukiwawczo-wydobywczej z obszarów o mniejszej stabilizacji politycznej na te, gdzie takie ryzyko nie występuje. Spółka będzie chciała zwiększyć zaangażowanie w Norwegii i przejąć kolejne złoża ropy, jak też pozyskać koncesje wydobywcze w Ameryce Północnej.
Reklama
Pozornie taka zmiana nie jest korzystna dla spółki. W Afryce Północnej gaz na rynku kosztuje wprawdzie 85 dol., ale wystarczy pokonać Morze Śródziemne, aby dostać się na rynki europejskie, gdzie kosztuje już 380 dol. za 1 tys. m sześc. W USA zaś gaz kosztuje ok. 100 dol. za 1 tys. m sześć, a eksport wymaga pokonania jednego z oceanów.
Jednak analitycy chwalą plan wycofania się PGNiG z Egiptu i Libii. – Wreszcie PGNiG uświadomiło sobie, że koncern tej skali nie jest w stanie efektywnie zarządzać poszukiwaniami i wydobyciem w tylu miejscach na świecie. Spółka powinna się skupić na Polsce i Norwegii, gdzie ze złoża Skarv ropa już trysnęła. Tu biznes jest znacznie bardziej przewidywalny – podkreśla Paweł Burzyński, wiceprezes Trigon TFI.
Przede wszystkim szefowie PGNiG boją się niestabilności politycznej. W Egipcie niedawno doszło do wojskowego przewrotu, a w Libii w 2011 r. wybuchła wojna domowa. Zginął ówczesny władca, ale spokoju nie ma. – Na ulicach dochodzi do napadów i strzelanin. Wciąż nie wiadomo też, kto de facto sprawuje władzę – rząd czy milicja rewolucyjna – mówi nam nasz rozmówca z Libii.