Związkowcy odrzucili zaproszenie ministra pracy Władysława Kosiniaka-Kamysza na plenarne posiedzenie tego gremium. - Uznajemy dialog w Komisji za pozorowany - napisali w oświadczeniu Piotr Duda, Jan Guz i Tadeusz Chwałka. Deklarują, że warunkiem powrotu związkowców do "jakichkolwiek rozmów" jest wycofanie nowelizacji Kodeksu Pracy oraz dymisja Władysława Kosiniak-Kamysza.

Reklama

Przewodniczący Regionu Środkowo-Wschodniego NSZZ "Solidarność", Marian Król zapowiada, że związek będzie zbierał podpisy pod wnioskiem dotyczącym rozwiązania Sejmu. Jak wyjaśnia, to dalszy krok związkowców po 4-dniowych protestach jakie odbywały się w Warszawie. Nie widzimy innego rozwiązania w sytuacji kiedy posłowie nie mogą zapanować nad rządem - mówi Marian Król. Zwraca on uwagę, że od 59 do prawie 70 procent Polaków nie zgadza się z polityką obecnego rządu.

Uzgodnione oświadczenie central związkowych w sprawie nieprzystąpienia do rozmów w Komisji Trójstronnej
pobierz plik

Solidarność nie wyklucza, że jeśli nie dojdzie do zmiany polityki rządu, za kilka miesięcy może wezwać do strajku generalnego.

Platforma Obywatelska podkreśla w ślad za premierem, że miejscem dialogu pomiędzy rządem, pracodawcami a związkami zawodowymi jest Komisja Trójstronna. Poseł PO Andrzej Halicki jest dobrej myśli i wierzy, że po ubiegłotygodniowych protestach związkowych, rozmowa o ich postulatach wróci we właściwe miejsce. - Ani płacy minimalnej, ani innych kwestii nie rozwiązuje się na ulicy i tam nie dochodzi do podpisywania umów - powiedział. Dodał, że istotą protestów, mimo mocnych akcentów politycznych, były sprawy, które rozwiązuje się w komisji trójstronnej.

Poseł Halicki podkreśla, że nikt nie powinien obrażać się na dialog. Polityk ma też nadzieję, że związki na posiedzenie przyjdą. Taki wniosek wyciągnął z pozbawionego agresji przebiegu ubiegłotygodniowych protestów.

Reklama

Premier Donald Tusk pytany w Siemianowicach Śląskich o ostatnie kilka dni masowych manifestacji w stolicy, ponownie zadeklarował gotowość do rozmów ze związkowcami. Zaznaczył przy tym, ze nie zgodzi się na ich dyktat. Zapewnił, że szanuje związkowców i docenia "europejski obraz" ich protestów. Powtórzył, że miejscem do rozmów ze związkowcami jest Komisja Trójstronna i on póki jest premierem będzie się tej zasady trzymał. - Trzeba chcieć rozmawiać w ramach prawa, jakie ustanowiliśmy - dodał.

W sobotę zakończyły się czterodniowe protesty związkowców w stolicy - jedne z największych w ostatnich latach. Tylko ostatniego dnia, jak policzyły władze miasta, protestowało 100 tysięcy osób. Według związkowców, demonstrantów mogło być nawet 200 tysięcy.