Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ocenia projekty ubiegające się o dofinansowanie ze środków UE i Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Pracownicy NFOŚiGW oceniają projekty o wielomilionowej wartości. Dotacje na ochronę środowiska stanowią 42 proc. wszystkich środków pomocowych, które zostały przyznane Polsce na lata 2007-13. Tylko od 2009 do 2011 roku fundusz wydał na przedsięwzięcia ekologiczne prawie 15 mld złotych.
Konkurencja między wnioskodawcami jest bardzo ostra. W wielu konkursach dotację zdobywa co dwudziesty projekt. O dofinansowaniu decyduje ilość punktów przyznanych projektowi przez ekspertów Funduszu. Ten powinien gwarantować uczciwość i przejrzystość procedury oceny. Okazuje się jednak, że państwowy gigant jest głównym udziałowcem firmy konsultingowej, która pisze wnioski o dofinansowanie. Chodzi o Krajową Agencję Poszanowania Energii, powołaną do wdrażania i promowania rozwiązań energooszczędnych. NFOŚiGW posiada prawie 68 proc. akcji Agencji i kontroluje jej działalność. Pozostałe akcje należą do 27 byłych i obecnych pracowników KAPE.
- To tak jakby sędzia był wspólnikiem adwokata - irytuje się Robert Strużkiewicz, dyrektor zarządzający BCG Polska, która podobnie jak KAPE opracowuje dokumentację aplikacyjną. Zdaniem naszego rozmówcy to sytuacja niedopuszczalna, a zapewnienia NFOŚiGW o transparentności, obiektywności i bezstronności procesu oceny projektów brzmią w świetle tych informacji jak puste deklaracje.
Dawniej Krajowa Agencja Poszanowania Energii była agencją rządową. Dziś jest dziwną publiczno-prywatną spółką. - To tak jakby ministerstwo zdrowia posiadało spółkę z menedżerami koncernu farmaceutycznego – komentuje Strużkiewicz.
Rzecznik Funduszu Witold Maziarz odpiera jednak wszelkie zarzuty. Twierdzi, że w NFOŚiGW nikt nie wie, kto przygotował dany wniosek. Na dokumentach widnieje podpis tego, który o pieniądze się ubiega, a nie tego, który pisał wniosek. Według niego o faworyzowaniu dokumentów przygotowanych przez córkę-spółkę Funduszu nie ma więc mowy.
2 w 1: napisać wniosek, a potem go ocenić
Ale z informacji pozyskanych przez dziennik.pl wynika, że Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska nie ogranicza się jedynie do czerpania zysków z komercyjnej działalności należącej do niego firmy doradczej. Od 2011 roku Fundusz pięciokrotnie udzielił swojej spółce kontraktu na ocenę merytoryczną wniosków ubiegających się o dofinansowanie. Krajowa Agencja Poszanowania Energii oceniała projekty, które wcześniej sama napisała. Jedno ze zleceń Funduszu dotyczyło oceny merytorycznej projektów w ramach V konkursu Programu System Zielonych Inwestycji (GIS). O dofinansowanie w ramach V konkursu ubiegało się miasto Pułtusk. Wniosek o dofinansowanie projektu Pułtuska opracowało KAPE, które następnie na zlecenie Narodowego Funduszu prowadziło ocenę merytoryczną. Pułtusk uzyskał ponad 2 mln zł dofinansowania, z czego połowę stanowiła pożyczka, a drugą połowę dotacja.
Clayton Reklewski Louis-Jean z KAPE tłumaczy, że przed przystąpieniem do oceny wniosków każda osoba oceniająca podpisuje oświadczenie o bezstronności. - To znaczy, że pracownicy KAPE nie oceniają wniosków przygotowywanych przez siebie lub innych pracowników spółki - zapewnia.
- Podmioty weryfikujące - w tym KAPE - były naturalnie wyłaniane w otwartym postępowaniu, zgodnie z prawem zamówień publicznych - mówi z kolei rzecznik NFOŚiGW i dodaje, że zgodnie z zasadą dostępności wszystkie podmioty mogą brać udział w postępowaniach na jednolitych zasadach i NFOŚiGW nie może nikogo wykluczyć z postępowania jedynie z uwagi na strukturę właścicielską.
Pomoc zewnętrznych specjalistów jest - jak twierdzi Maziarz - niezbędna. A weryfikację w ramach programów finansowych z zakresu efektywności energetycznej zlecano KAPE, by zapewnić sprawną i możliwie szybką ocenę składanej dokumentacji.
Dziennik.pl ustalił, że we wszystkich konkursach termomodernizacyjnych, w których aplikacje były weryfikowane przez firmy zewnętrzne, do NFOŚiGW wpłynęło 656 wniosków. KAPE S.A. brała udział w przygotowaniu 23 wniosków. Nie wiadomo, ile z nich zostało rozpatrzonych pozytywnie.
Krajowa Agencja Poszanowania Energii nie zdradza, ile inkasuje za pomoc w przygotowaniu dokumentów i negocjacjach z NFOŚiGW. To tajemnica handlowa spółki. KAPE nie wie też, ile pieniędzy popłynęło do obsługiwanych przez nią klientów.
Wiceprezes Funduszu ucieka przed dyktafonem
Strużkiewicz o swoich wątpliwościach poinformował na początku sierpnia Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i Ministerstwo Środowiska. Odpowiedzi od ministra Marcina Korolca się nie doczekał.
Ale w resorcie musiało zrobić się gorąco, bo z zasiadania w radzie nadzorczej KAPE błyskawicznie zrezygnowały Małgorzata Skucha, Prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska, oraz jej zastępca Barbara Koszułap.
Barbara Koszułap - wiceprezes NFOŚiGW i do niedawna Przewodnicząca Rady Nadzorczej KAPE S.A. - poproszona o komentarz, zareagowała bardzo emocjonalnie. Odesłała do rzecznika prasowego, a na widok dyktafonu uciekła. Rozmawiać o sytuacji – nawet nieoficjalnie - nie chciał też Jan Rączka były Prezes Narodowego Funduszu.
Maziarz tłumaczy, że transparentność jest strategicznym celem NFOŚiGW, a zmian w radzie nadzorczej dokonano, by wykluczyć wszelkie wątpliwości, jakie zaczęły pojawiać się u klientów funduszu. Prezeski zastąpili inni pracownicy NFOŚiGW, nie pełniący funkcji zarządczych.
- To skandaliczny przykład konfliktu interesów - przyznaje Aleksander Smolar, szef Fundacji Batorego. - O ile jest to prawda, to mamy do czynienia z patologią - mówi nam Jan Szyszko, były minister środowiska.
Jak dowiedział się dziennik.pl całą sprawą zainteresowała się już ABW.
Komentarze (78)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeO Matko, idiota ?! - jakby nie było telefonów, kuervas !
Hej !-
Nie rób pan jeden z drugim idiotów z ludzi! Osoby, które wnioski oceniają nie są przypadkowe
o czym doskonale wiecie.
Nie ma tu mowy o jakiejkolwiek bezstronności i obiektywności.
Panowie, a co możecie powiedzieć na temat nowych członków rady nadzorczej KAPE z ramienia NFOSiGW,
samego rzecznika etyki Funduszu - pana Grzegorza Mitury oraz pani Ewy Mierzwińskiej-Nowak?
W jaki sposób zostali wytypowani...?
Czy taką patologię można w jakiś sposób zatrzymać skoro sam zarząd przykłada do tego rękę?
Księdzu / nazywa się chyba Stasiak/ chcą zabrać odbudowany kościół /a właściwie kościół fundacji, którą on założył i odbudował ruinę/. Komuna, którą mieliśmy była wzorowana na kościelnej, wszystkim równo g, ale tym których potrzebujemy damy więcej, a nam rządzącym, najwięcej. Jak się nie wie w jakim świecie się żyje to się pozwala okradać zachłannym i cwanym. No i czy warto popierać różnych naciągaczy, którzy żółwią wywalimy tych u władzy, a my będziemy rządzić lepiej? To lepiej mają narody na bliskim wschodzie no i zwykły Polak po 1989 r. Pewno, że to zwykłe nadużycie władzy i dzieje się ono stale na naszych oczach. Choćby stosunki miedzy rodzicami i dziećmi - kto silniejszy i sprytniejszy ten rządzi.
re~taka prawda2013-09-11 19:26
Nie POuczaj, twoje dni jako POuczycielki już masz za sobą, a ja wiem co napisałem..
---
nie wątpię
nie mniej jednak ty nie raz i nie dwa takie teksty piszesz i pod innych adresem.Zupełnie nie słusznie .
Tak zapewne z nawyku
ps a "pouczycielka ",nie POuczycielka.to nie zawód a powołanie he he he
inaczej ,prowadzony na sznurku przez media rydzyka.
to wyraznie mozna odczytac w twoich dziełach.
Nie POuczaj, twoje dni jako POuczycielki już masz za sobą, a ja wiem co napisałem..
Władek Frasyniuk wrócił do korzeni.
Sypiesz się jak stary worek. Trolowanie uczyniłeś źródłem dochodu, ilość nicków nieograniczona. Jeszcze te osądy innych według własnego skur.wienia. Nie każdy jest dziwką i pracuje dla alfonsa, są ludzie o własnych przekonaniach, ale dla ciebie to niewyobrażalne.
Sądząc z wpisów jesteś tyPOwym elektoratem PZPO, albo dziwka albo złodziej.
TAK ROZKRADAJA TEN KRAJ KIEDY TO SIE WRESCIE SKONCZY ITYCH ZŁODZIEJI ROZLICZY>
---
Widze ze dla PISdzielcow ten Dziennik to sciana placzu ,
jedzccie moz lepiej do Jerozolimy do waszego Jezusia i tam sie wyzalcie pod sciana placzu.