Pomysł dotyczący kredytów we frankach zgłosiliśmy dwa lata temu, kiedy szwajcarska waluta szybowała niebotycznie w górę. Zaproponowaliśmy, by była możliwość przewalutowania pożyczki lub skorzystania z korytarza walutowego. Wracamy do tematu, choć sytuacja osób spłacających kredyty we frankach nie jest aż tak dramatyczna jak w 2011 r., jednak problem pozostał. To, że on zaczyna być dostrzegany również w innych krajach Europy, pokazuje, że te pożyczki udzielane trochę na zasadzie działań spekulacyjnych zaczynają być coraz poważniejszym problemem. My mówimy też o konieczności ucywilizowania systemu przyznawania kredytów. Cała ta sytuacja z pożyczkami we frankach przypomina sytuację z OFE. Gdy one wchodziły na rynek, zaczynała się moda na fundusze i próbowano przekonywać Polaków, że to jest najlepsza metoda zabezpieczenia emerytalnego. Podobnie było z kredytami frankowymi.
OFE też dla pewnej części osób nie były obowiązkowe. To, że coś nie jest obowiązkowe, nie znaczy, że klienci mają nie być do końca informowani. Kto chce zaciągnąć kredyt, niekoniecznie musi być biegłym finansistą, więc powinien mieć rzetelną informację.
Bo liczba osób, które mają kredyty we frankach, jest mniejsza niż tych, którzy mają kredyty w krajowej walucie. Skala nie jest ogromna, ale szacuje się, że spłacających takie kredyty jest ok. 700 tys. osób.
Możemy dyskutować, czy to mała, czy duża liczba. Kredyty we frankach ma największa grupa osób, które zaciągnęły pożyczki na zakup mieszkania. Może się pojawić problem, że jeśli ci ludzie nie będą w stanie spłacać, to dramaty ludzkie będą dużo większe niż przy zaciąganiu kredytów na jakieś inne cele konsumpcyjne. Dlatego my mówimy przede wszystkim, że warto o tym porozmawiać, bo problem jest. Być może przy okazji pojawią się jakieś inne propozycje.
My mówimy o tym, że trzeba zacząć się zastanawiać w ogóle nad sytuacją kredytobiorców w Polsce, dlatego zgłosiliśmy m.in. propozycje zmian dotyczących udzielania pożyczek przez parabanki.
Zgoda. Ale ludzie, którzy chcą zaciągać czy muszą zaciągać pożyczki, muszą być zabezpieczeni. Muszą przynajmniej mieć pełną informację i bezpieczeństwo, że zaciągają zobowiązania świadomie i że nie padną ofiarą nieuczciwej gry ze strony instytucji finansowej.
W propozycji, jaką zgłosiliśmy dwa lata temu, była mowa o kredytach frankowych, które mogły być przewalutowane na dolara, euro, funta czy na złotego z marżą na poziomie nie wyższym niż dotychczasowa.
Tak.
Po kursie na dzisiaj.
Dlaczego?
Niekoniecznie. Myśmy proponowali, że po sześciu miesiącach mógłby pan znów zmienić walutę kredytu. A ci, którzy by się na to nie zdecydowali, mogliby korzystać z korytarza walutowego, w którym koszt franka w kredycie byłby ograniczony do maksymalnego i minimalnego poziomu.
Tak.
W jakimś sensie tak.
(śmiech) Dla nas tak nie brzmi.
A czy przewidujecie ograniczenia w korzystaniu z tej pomocy? Pytam, bo wiadomo, że w jakiejś części kredyty we frankach były brane przez osoby, które chciały kupić drugie czy trzecie mieszkanie, np. na wynajem.
Nie rozważaliśmy tego w tych kategoriach. Ale liczymy na to, że dyskusja na temat naszej propozycji będzie uwzględniać np. takie aspekty, o jakich pan teraz mówi. Oczywiście, inna jest sytuacja rodziny, która kupuje pierwsze mieszkanie, niż ludzi, którzy kupują mieszkania po to, by na tym zarobić. W pełni się zgadzam, że jakieś zróżnicowanie powinno być.
Oczywiście. To jest trudne do stwierdzenia.
Trudno mi to ocenić. Nie sądzę, by to była taka prosta zależność. Kredyty we frankach brało dużo młodych ludzi, którzy próbowali w ten sposób wykorzystać jakąś szansę finansową.
Czytałam tę wypowiedź. Ja mogę mówić o naszej propozycji sprzed dwóch lat, bo ona była konkretem. Nie wiem, na jakiej podstawie przewodniczący KNF to wyliczył. Trudno mi z tym dyskutować.
Jeśli chodzi o ponoszenie kosztów, to skłaniamy się ku sektorowi bankowemu. Jeśli sektor bankowy udzielał tych kredytów, to powinien brać za to odpowiedzialność.
Ta druga opcja.
To, że poszczególne banki udzielały takich kredytów, to był ich wybór.
Kiedy to było?
To było 7 lat temu, a w kwestiach finansów taki czas to cała epoka. Sytuacja ekonomiczna zmieniła się bardzo od 2006 r.
Przy kredytach w złotych nie ma takiej sytuacji jak przy walutowych: ogromnych różnic w wielkości raty w zależności od zmian kursów. Dodatkowo pamiętajmy, że w ostatnim czasie miały miejsce duże obniżki stóp procentowych, co wyraźnie zmniejszyło raty kredytów złotówkowych.
Nie mam kredytu we frankach. Nie mam też kredytu w złotówkach.