Chodzi o jak najlepsze zabezpieczenie naszych interesów i transparentność przyszłych umów - tłumaczy pułkownik Janusz Walczak z MON.



Reklama

Ochrona kontrwywiadowcza ma związek między innymi z nową filozofią, jaką przy przetargach kieruje się ministerstwo obrony. Resort przed zakupem danego sprzętu prowadzi konsultacje techniczne z potencjalnymi dostawcami. To wymaga wsparcia specsłużb - mówi pułkownik Walczak.



Angażowanie tajnych służb w prowadzenie dużych przetargów pochwala Andrzej Walentek. Ekspert wojskowości przypomina, że w minionych latach Polska wiele razy popełniała błędy przy zakupie drogiego, zagranicznego sprzętu. Jako przykład wymienia umowę na kołowe transportery Rosomak. Podpisany w 2002 roku kontrakt nie gwarantował Polsce możliwości sprzedaży wozów bez każdorazowej zgody Finów.

Po długich negocjacjach udało się dopiero tydzień temu podpisać aneks do umowy i wreszcie zakłady w Siemianowicach Śląskich mogą swobodnie - w ramach licencji - dysponować transporterami. Umowa przewiduje produkcję w Polsce przez dziesięć lat.



Duże wojskowe przetargi uaktywniają też lobbystów, którzy pracują dla zagranicznych firm. Szczególne zainteresowanie budzi zapowiedź budowy nowego systemu obrony przeciwlotniczej, w tym ochrony przed rakietami krótkiego i średniego zasięgu.



Szacuje się, że na ten cel - z państwowej kasy - pójdzie nawet 40 miliardów złotych.